28 listopada 1918 roku Polki uzyskały prawa wyborcze. Kobiety mogły odtąd głosować w wyborach, mogły też w nich kandydować. Pierwsze posłanki pojawiły się już rok później. Początek XX stulecia przyniósł wielkie zmiany na całym świecie: od Nowej Zelandii przez Kanadę, USA i państwa europejskie po Australię kobiety zdobywały podmiotowość w swoich krajach. W następnych kilkudziesięciu latach czyniono dalsze kroki. 7 lipca 1954 roku weszła w życie przyjęta przez ONZ Konwencja o prawach politycznych kobiet. 25 czerwca 1958 roku Międzynarodowa Organizacja Pracy w Genewie uchwaliła Konwencję w sprawie dyskryminacji w zatrudnieniu i wykonywaniu zawodu. 18 grudnia 1979 roku ONZ ogłosił Konwencję w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet. 20 grudnia 1993 roku ONZ przyjął Deklarację o eliminacji przemocy wobec kobiet. 11 maja 2011 roku Rada Europy przegłosowała Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego z 1998 roku uznaje gwałt wojenny, zmuszanie do prostytucji i zniewolenie kobiet za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Praw, traktatów, paragrafów ułożono wiele. Pojawiło się też wiele organizacji, działaczek i działaczy pracujących na rzecz równości kobiet i mężczyzn, na rzecz bezpieczeństwa, godności i poszanowania praw kobiety i praw człowieka. Przyglądając się tej drodze, tej wielkiej batalii o uzyskanie godności, nietykalności cielesnej, podmiotowości prawnej i społecznej oraz praw reprodukcyjnych, można obserwować, jak rozwija się nie tylko świadomość społeczna, ale też wrażliwość na krzywdę kobiety. 28 listopada mógłby być cudownym świętem nas wszystkich, radosnym wydarzeniem, celebracją wzajemnego zrozumienia, równości, możliwości współbudowania wspólnoty w naszym kraju. Dzisiaj jednak jest to w Polsce gorzkie święto.
Gdy na świecie polityczki i politycy, przedstawiciele i działaczki różnych organizacji pozarządowych rozważają, jak przeciwdziałać nierówności społecznej, jak zapobiegać wojnom i wojennej przemocy wobec kobiet, jak rozszerzać sferę równouprawnienia dla wszystkich obywatelek i obywateli na świecie, my musimy się zastanawiać, co jeszcze zrobi nasz rząd, by sprowadzić nas do roli przedmiotu. Wojna ze środowiskami LGBT („strefy wolne od”) zagroziła podstawowym prawom obywatelskim, uderzając m.in. w lesbijki, kobiety transpłciowe i biseksualne, zaburzając społeczne relacje i ucząc nienawiści. Projekt wypowiedzenia Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej osłabił pozycję osób doświadczających przemocy i gwałtu we własnych domach. Orzeczenie pseudo-Trybunału Konstytucyjnego narzuciło kobietom funkcję trumien. Pomysły prawicowych posłów, by założyć hospicja dla rodzących (i praktycznie uwięzić w nich kobiety w ciąży), oznacza chory sen totalitarnej władzy o kobiecie postrzeganej wyłącznie jako macica. W wyniku stanowiska rządu, braku reakcji na orzeczenie Trybunału i braku propozycji wysłuchania obywatelskiego w tej sprawie kobiety i mężczyźni są w czasie pandemii zmuszeni ryzykować własne zdrowie i życie, by wyrazić obywatelski sprzeciw. Rząd nie robi nic, by wejść w dialog ze społeczeństwem, a przez to świadomie i z premedytacją naraża demonstrujących na chorobę, a nierzadko na powikłania i śmierć. Obecne sposoby pacyfikowana, inwigilacji i zastraszania protestujących na ulicach przypominają nam, że między demokracją, prawami obywatelskimi a totalitaryzmem i zamordyzmem jest cienka, papierowa wręcz granica. Brutalne pobicia, przetrzymywanie w komisariatach, spisywanie, użycie pałek teleskopowych i gazu staje się coraz bardziej realną wojną. Osoby protestujące, mężczyźni i kobiety, zostają pozbawione swoich podstawowych praw.
28 listopada to święto, które Polki wypracowały dla siebie, walcząc za ojczyznę, współdziałając z mężczyznami, zabiegając na równi z nimi o wolność, niepodległość, dobrą przyszłość dla następnych pokoleń mieszkańców i mieszkanek naszego kraju. Ponad sto lat później kobiety i mężczyźni zaczynają być szykanowani tylko dlatego, że nie zgadzają się na uprzedmiotowienie, na łamanie podstawowych praw człowieka, kobiety, obywatelki i obywatela. Ponad sto lat później okazuje się, że w chorym wyobrażeniu rządzących pełne podporządkowanie kobiety jest czymś oczywistym, a także koniecznym do zawłaszczenia społeczeństwa i narzucenia mu totalitarnych rządów.
28 listopada – dzisiaj w naszym dziwnym kraju to święto oznacza jedno: żal za utraconą wolnością, smutek z powodu skorodowanej demokracji, świadomość zamachu na nasze podstawowe prawa, jakiego PiS dokonuje niemal codziennie, realizując swoje totalitarne marzenie.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.