Zupa nic. Felieton Fryderyka Zolla (335)

Zupa nic. Felieton Fryderyka Zolla (335)

Moją żonę i mnie dzielą opinie na temat filmu „Zupa nic”.

Żona skrytykowała nieciągłą akcję, choć doceniła wybitną scenografię i grę aktorów. Mnie ten film podobał się w całości, choć pewnie na taką ocenę wpłynął sentyment do własnych szczenięcych lat. Jest to w każdym razie film godny polecenia tym wszystkim, którzy chcą poznać krainę marzeń Kaczyńskiego. To jest świat dla niego zrozumiały. Świat, w którym niemal jedyną dostępną – z największym wysiłkiem – zagranicą są Węgry, a szczęścia można dostąpić, opalając się nad Balatonem. Świat, w którym milicja nie patyczkuje się z demonstrantami i leje kobiety do krwi. Świat szarości i beznadziei, pustych półek, wszechwładnego państwa. Świat, w którym nie trzeba znać języków. Jałowy, nijaki, ale dla Kaczyńskiego ogarnialny. Autorom filmu udało się nie tylko wiernie pokazać przeszłość, ale też przedstawić jeden z wariantów przyszłości. Przyszłości spełnionego snu Jarosława Kaczyńskiego.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!