Zbigniewa Ziobry gra o tron. Felieton Piotra Macieja Kaczyńskiego #10

Zbigniewa Ziobry gra o tron. Felieton Piotra Macieja Kaczyńskiego #10

Minister sprawiedliwości jest ambitny, zdeterminowany, skrajnie konserwatywny i niebezpieczny dla demokracji.

Zbigniew Ziobro konsekwentnie dąży do wyznaczonego sobie celu: przywództwa nad polską prawicą. Postrzegany dawniej jako protegowany Jarosława Kaczyńskiego, faktycznego naczelnika państwa i prezesa rządzącego PiS‑u, jest dzisiaj jednym z głównych kandydatów do objęcia schedy po starzejącym się liderze.

Program polityczny Zbigniewa Ziobry jest jawnie wrogi wobec integracji europejskiej, wobec niezawisłego sądownictwa, praw kobiet i praw mniejszości, zwłaszcza praw społeczności LGBT. Ziobro nie kryje, że gdyby zyskał możliwość swobodnej realizacji swoich poglądów, rozmontowałby niezależne instytucje państwowe i narzucił społeczeństwu własne konserwatywne, ultrakatolickie przekonania. Krótko mówiąc, stanowi zagrożenie dla liberalnej demokracji w Polsce.

Trudno zaprzeczyć, że w ostatnich miesiącach było o nim głośno. Pod koniec marca w wywiadzie dla prawicowego tygodnika „Sieci” Ziobro otwarcie oskarżył premiera, swojego – wydawałoby się – zwierzchnika, o strategię, której można by się spodziewać raczej po partiach opozycyjnych. Jak stwierdził, Mateusz Morawiecki ma dużą umiejętność przekonywania kierownictwa PiS do polityki, która jednak rozmija się z naszym programem z 2014 roku, i jest nazbyt przyjazny wobec Unii Europejskiej, czego dowodzi zaakceptowanie przez niego polityki klimatycznej UE, chociaż obiecywaliśmy bronić węgla. Ze swojej strony Ziobro zapewniał, że chroni prawicę „przed utratą zaufania, która będzie wynikiem odejścia od programu wyborczego”. „Ludzie mają dobrą pamięć” – przestrzegał.

Ziobro cieszy się poparciem o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora fundamentalistycznej rozgłośni Radio Maryja o notorycznie mętnej sytuacji finansowej. Toczy się właśnie proces wytoczony Rydzykowi przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska za brak przejrzystości w rozliczaniu państwowych pieniędzy przekazywanych jego organizacjom. Uwagi Ziobry na ten temat ilustrują jego cokolwiek stronnicze podejście do wymogu przejrzystości instytucji, którym minister sprawiedliwości sprzyja, i do niezależnych instytucji nadzorujących. W wywiadzie dla rozgłośni Rydzyka Ziobro powiedział: Chciałbym wyrazić słowa solidarności z ojcem dyrektorem i całą rodziną Radia Maryja. Wszyscy jesteśmy z Państwem, bo to, co się dzieje, jest szykanowaniem. […] Tu nie chodzi o sprawiedliwość i prawo, lecz o nękanie i inwigilacje. To są metody wzięte rodem z reżimu Łukaszenki.

Konserwatywna gorliwość zepchnęła jednak Ziobrę na margines koalicji rządzącej. Sejm 4 maja ratyfikował unijne decyzje, które umożliwią utworzenie europejskiego Funduszu Odbudowy, w tym puli 672,5 miliardów euro dla Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Ziobro i jego Solidarna Polska głosowali przeciw ratyfikacji, ale rząd nieoczekiwanie zyskał poparcie Lewicy i mniejszych ugrupowań (290 głosów za, 33 przeciw, 133 wstrzymujące się). Dziesięć dni wcześniej Kaczyński dał Ziobrze w tej sprawie zielone światło, bo brakujące głosy zapewniła Morawieckiemu Lewica. Rządzący jednak nie mogą sobie pozwolić na pozbycie się Ziobry, który dysponuje ok. dwudziestoma szablami w Sejmie.

Szczególny punkt widzenia

Nie sposób zrozumieć taktyki Ziobry, nie wiedząc, jak osiągnął swoja dzisiejszą pozycję.

Ziobro nie należał do wyróżniających się studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, na którym studiował w latach 90. Przygotowywał się do zawodu prokuratora, nigdy jednak w tym charakterze nie pracował.

Jeszcze w czasach studenckich wplątał się w batalię sądową przeciwko dwóm swoim znajomym, których oskarżył o próbę wymuszenia rozbójniczego. Był zbulwersowany brakiem zaangażowania ze strony policji i sądów. Po przegranym procesie przed Sądem Najwyższym uświadomił sobie – jak później opowiadał – patologię polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Sędzia sądu apelacyjnego Andrzej Zachuta tak podsumował postawę przyszłego ministra: W postępowaniu pokrzywdzonego zauważa się […] nienawistny stosunek do oskarżonego do tego stopnia, że w ostatniej fazie procesu w obręb podejrzeń […] Zbigniew Ziobro włącza elementy polityki i światopoglądu, a nawet przestępcze. Zdaniem sędziego zachowanie Ziobry wskazywało na zupełne stępienie racjonalnego myślenia.

Sprawując urząd Ministra Sprawiedliwości od końca 2015 roku, Ziobro koncentrował się na „reformach” polskiego sądownictwa. Kaczyński dał mu na początku wolną rękę, z czego Ziobro skwapliwie skorzystał, uruchamiając najpierw kampanię oszczerstw wymierzoną w sędziów, a następnie proces postrzegany przez wielu jako wrogie przejęcie niezawisłych sądów i prokuratury. W rezultacie praworządność w Polsce budzi obecnie poważne zastrzeżenia, jak coraz dobitniej podkreśla Unia Europejska.

Ziobro jest światopoglądowo bliski prezesowi PiS‑u, ale Kaczyński trzyma go na dystans, obsadzając go od lat w drugoplanowej roli partnera koalicyjnego w ramach Zjednoczonej Prawicy. Wiedząc, że pozycja Kaczyńskiego jako zwycięskiego stratega jest nie do podważenia, Ziobro musi czekać na swój moment.

W wieczór wyborczy w 2019 roku Kaczyński jako jedyny polityk Zjednoczonej Prawicy nie świętował. Zrozumiał od razu to, co potwierdziło się w kolejnych miesiącach: Ziobro urósł w siłę. W poprzedniej kadencji parlamentu Zjednoczoną Prawicę utożsamiano z PiS‑em plus nielicznymi doproszonymi gośćmi, takimi jak Ziobro i Jarosław Gowin, lider trzeciego ugrupowania koalicyjnego. Minister sprawiedliwości zdołał jednak wprowadzić swoich ludzi na listy wyborcze i wielu z nich – zbyt wielu jak na gust Kaczyńskiego – dostało się do Sejmu. Tzw. Zjednoczona Prawica ma w Sejmie kruchą przewagę pięciu posłów. Ziobro dysponuje ok. dwudziestoma z tej większości.

Pozyskać serca i umysły konserwatystów

Ziobro doskonale zdaje sobie sprawę, że powtórna próba przejęcia PiS‑u (próbował już bez powodzenia dziesięć lat temu) albo zakończy się sukcesem, albo grozi mu polityczne unicestwienie.

W 2020 roku zaproponował Kaczyńskiemu włączenie Solidarnej Polski w struktury PiS‑u. Propozycję odrzucono. Teraz więc Ziobro, świadomy, że przywództwa nad prawicą nie osiągnie poprzez członkostwo w PiS‑ie, obrał inną taktykę: stara się pozyskać serca i umysły konserwatywnych wyborców oraz PiS-owskich działaczy – nawet bez aprobaty Kaczyńskiego. Innymi słowy, chce być bardziej radykalny niż PiS.

Co to oznacza w praktyce? Ziobro ustawia się na pierwszej linii wojny kulturowej w Polsce jako domniemany przywódca skrajnie konserwatywnego, ultrakatolickiego i nacjonalistycznego ruchu, który walczy z Brukselą i jej próbami narzucenia Polsce zasad liberalizmu społecznego. Właśnie to zapewniło mu rozgłos w zagranicznych mediach.

Od połowy 2020 roku minister sprawiedliwości działa na dwóch frontach, starając się przy tym nie wywołać wrażenia, że atakuje bezpośrednio prezesa PiS‑u. Swoją krytykę kieruje natomiast przeciw nowemu następcy tronu, umiarkowanemu premierowi Morawieckiemu.

Pierwszy front to „ideologia gender”. Ziobro chce, by Polska wycofała się z opracowanej przez Radę Europy Konwencji stambulskiej, którą podobnie jak inni ultrakonserwatyści uważa za zagrożenie dla tradycyjnej rodziny. W zamian forsuje uchwalenie traktatu zabraniającego aborcji i małżeństw zawieranych przez osoby tej samej płci. Premier zręcznie uchylił się od podjęcia tego tematu, przekazując kwestię Konwencji stambulskiej do rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny.

W sierpniu 2020, gdy Komisja Europejska ogłosiła, że sześć polskich miast straci unijne finansowanie za względu na wprowadzone na ich obszarze „strefy wolne od LGBT”, Ziobro zażądał interwencji premiera. Ministerstwo Sprawiedliwości poparło radnych, którzy mieli odwagę upomnieć się o podstawowe wartości związane z ochroną rodziny, wolności, tradycji, decydowania rodziców o wychowaniu ich dzieci, a zostali przez komisarz europejską Helenę Dalli poddani „szykanom”. Obecnie prokuratura Ziobry pilnie ściga aktywistki LGBT takie jak Margot i Elżbieta Podleśna, które sprzeciwiają się mowie nienawiści w Polsce.

Drugim frontem działań Ziobry jest tak zwana obrona polskiej suwerenności przed ingerencją instytucji unijnych. W lipcu 2020 istotną sprawą stało się dla Ziobry i jego Solidarnej Polski uchwalone przez Unię powiązanie przydziału funduszy z wieloletniego budżetu europejskiego z poszanowaniem fundamentalnych wartości przez państwa członkowskie.

Ugrupowanie Ziobry domagało się, by premier Morawiecki zgłosił weto w tej sprawie na lipcowym i grudniowym posiedzeniu Rady Europejskiej. Minister sprawiedliwości nazwał premiera „miękiszonem”, sugerując, że Morawiecki nie potrafi skutecznie bronić polskich interesów. Premier jednak w unijnych negocjacjach osiągnął kompromis, który został także zaakceptowany przez premiera Węgier Viktora Orbana oraz Jarosława Kaczyńskiego. Ziobro znalazł się o krok od utraty stanowiska w rządzie.

Pat trwa. Ziobro razem ze swoimi posłami głosował przeciwko ratyfikacji Funduszu Odbudowy, bo według niego stanowi to przekazanie Brukseli zbyt wielkiej władzy. Jawnie oskarża premiera o realizację politycznego programu opozycji – a mimo to pozostaje ministrem sprawiedliwości. Wynika to po prostu stąd, że bez Ziobry partia Kaczyńskiego nie mogłaby liczyć na większość parlamentarną. Ze swojej strony Morawiecki blokuje niektóre radykalne propozycje ministra, a także wypowiedział posadę wywodzącemu się z Solidarnej Polski wiceministrowi Januszowi Kowalskiemu, jednemu z najbardziej zaciętych krytyków polityki rządu.

Ziobro prowadzi grę o tron w Warszawie. Niewątpliwie gra nie w swojej lidze, ale – sfrustrowany i poróżniony z własnym obozem politycznym – nie przestaje być niebezpieczny. Jego hobbesowskie postrzeganie świata jest skrajnie prawicowe. Ziobro w żaden sposób nie emanuje nadzieją. Jego sposób działania to wywoływanie nienawiści do „innego” – do każdego, kto wygląda odmiennie i myśli niezależnie. Do kategorii tej należą sędziowie, politycy opozycji, dziennikarze i aktywiści. To, co postępowe, zagraniczne i europejskie budzi wrogość, bo nie można tego kontrolować, a program międzynarodowej lewicy (tak zwana „ideologia gender”) stanowi zdaniem Ziobry zagrożenie dla polskiej tożsamości.

W 2020 roku Ziobro zaproponował, by organizacje pozarządowe w Polsce nadzorować tak samo, jak nadzoruje się instytucje obywatelskie w Rosji i Węgrzech. Powściągać te zapędy ministra sprawiedliwości musiał nie kto inny jak koalicyjny PiS.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!