Zaufanie. Felieton Marii Mysonianki (29)

Zaufanie. Felieton Marii Mysonianki (29)

Jednym z podstawowych elementów dobrze funkcjonującego społeczeństwa oraz państwa jest zaufanie. W sytuacjach kryzysowych nie da się przecenić jego roli. Szary człowiek zazwyczaj nie rozumie skomplikowanych mechanizmów, a na zagrożenia reaguje w sposób naturalny: boi się. Jeśli pokłada zaufanie w decydentach, będzie słuchał ich zaleceń, ponieważ wiąże z nimi nadzieje na przezwyciężenie kryzysu. Decydent, któremu ufają podlegli mu ludzie, może być pewien, że jego najdziwniejsze zalecenie zostanie wykonane. Sytuacja jest prosta – są wytyczne, szary człowiek wie, że dla własnego dobra powinien je realizować, choćby były niewygodne, nieprzyjemne i pozornie bez sensu. Zaufanie powoduje, że pytania pojawiają się dopiero później (zwykle zresztą w sytuacji kryzysowej nie ma na nie czasu przed działaniem).
Jak ważne jest zaufanie, rozumie każdy załogant na statku. Polecenie kapitana, choćby dziwaczne, należy wykonać, ponieważ kapitan wie lepiej. Nawet gdy maszt się łamie, a kapitan zażyczy sobie widelca, załogant od razu przyniesie mu widelec (już tłumaczę, o co chodzi: śrubę zwaną szeklą można odkręcić za pomocą szeklownika albo, jeśli ktoś ma zmysł praktyczny, widelca). Widelec ratuje statek. Gdyby załogant nie ufał kapitanowi, widelca by mu nie podał, bo po cóż widelec wobec walącego się masztu? Kapitan musiałby zażądać szeklownika, a szukanie tego małego narzędzia, które zwykle ginie, zajmie za dużo czasu, no i dramat gotowy…
Brak zaufania powoduje, że zamiast wierzyć w sensowność zaleceń i natychmiast je realizować, zastanawiamy się podejrzliwie, czy aby ktoś znowu nie chce nas nabrać i wykorzystać dla własnych celów. Jest to społecznie niezwykle szkodliwe również dlatego, że gdy jedna strona traci zaufanie, wkrótce to samo stanie się z drugą. Zapanuje wzajemna nieufność, a tuż po niej zapewne zrodzą się wrogość i strach. Efektem końcowym są nakazy i twarde restrykcje w miejsce zaleceń, które z powodu utraty zaufania nie są i nie mogą być przestrzegane.
I właśnie z tym problemem mamy do czynienia w Polsce. Dlatego po świętach czekają nas dalsze ograniczenia… aż dziw, że tylko takie. Może jednak wprowadzą godzinę policyjną, o której wczoraj mówiono, że jej nie będzie? Nieufność i podejrzliwość podpowiadają: mówią, że nie będzie, czyli może być. Tam, gdzie brakuje zaufania, pojawia się kontrola i przymus. Smutne to. A co gorsze, nie ma uniwersalnego sposobu, by utracone zaufanie odbudować.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!