Zasychanie błota. Felieton Fryderyka Zolla (4)

Zasychanie błota. Felieton Fryderyka Zolla (4)

Pamiętacie? Całkiem niedawno wyszło na jaw, że w Ministerstwie Sprawiedliwości zorganizowano specjalną grupę kierowaną przez samego wiceministra, zwanego również Hersztem. Zadaniem, a raczej misją, tej grupy było niszczenie sędziów, którzy chcieli pozostać niezawiśli. Smutne jest to, że sprawa właściwie już przebrzmiała. Przesłonił ją Podniebny Marszałek, potem Cnotliwy Marian, czyli PiS-owska normalność. I tak powoli przywykamy do oblepiającego nas błota. Jeżeli jednak przejdziemy do porządku dziennego nad tym, co się stało w Ministerstwie Sprawiedliwości, to jako społeczeństwo jesteśmy straceni. Kształcenie sędziów – nieodzownych do funkcjonowania prawa i państwa – trwa lata. Jeżeli przedostanie się do naszej codzienności i utrwali w niej myśl, że w instytucjach państwowych, zwłaszcza w Ministerstwie Sprawiedliwości, zgromadzone teczki osobowe są materiałem do fabrykowania kłamstw przeciwko sędziom, to w przyszłości nikt uczciwy nie wybierze tej drogi kariery. Wtedy rzeczywiście popłyną do tego zawodu męty, które na tak zorganizowany świat się zgodzą. Jeżeli zaakceptujemy takie Ministerstwo Sprawiedliwości, to damy przyzwolenie na instytucjonalizację gnicia państwa. Podniebni Marszałkowie, Dwór Prezesa NBP, Cnotliwi Marianowie należą do istoty obecnej władzy, ale to, co ujawniono w Ministerstwie Sprawiedliwości, rozrywa główną arterię państwa. Nie wolno nam tej sprawy zapomnieć. A nazwę ministerstwa powinno się zmienić na „Ministerstwo Prawa i Sprawiedliwości”, aby ciągle nam uświadamiać, że jako społeczeństwo dopuściliśmy do utraty znaczenia słów „prawo” i „sprawiedliwość”. Jednak 13 października możemy to wszystko naprawić. Ty i ja.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!