Wojna jest kobietą. Felieton Joanny Hańderek (78)

Wojna jest kobietą. Felieton Joanny Hańderek (78)

Wojna w Ukrainie trwa. Kolejna wojna – i kolejny raz kobiety traktowane są jak zakładniczki patriarchalnego układu sił. W dzisiejszym felietonie piszę o gwałtach wojennych i dzielnych kobietach, które nie tylko walczą na froncie z bronią w ręku, ale też zmagają się z własną traumą, z cierpieniem bliskich. Wojna jest kobietą – skatowaną, zgwałconą, robiącą wszystko, by przetrwać. Chwała Ukrainkom!

Rwanda: 100–200 tysięcy kobiet w roku 1994. Bośnia i Hercegowina: 60 tysięcy kobiet w latach 1992–1995. Demokratyczna Republika Konga: 40 kobiet dziennie w roku 2008. Liczby przybliżone. Proceder bez końca. ISIS i gwałty na Jazydkach. Libia i rozkaz Kadafiego, by gwałcić kobiety. Ukraina: wojna trwa. Liczba kobiet i krzywd nieznana. Ofiar przybywa, przybywa śmierci i rozpaczy.

Działania wojenne, mediacje pokojowe, opinie wojskowych, wypowiedzi i deklaracje polityków. Wszyscy chcą przerwać tę rzeź, wszyscy marzą o pokoju. Ale za jaką cenę? Do lat 90. XX wieku traktowano kobiety jako zdobycz wojenną, a gwałt był naturalnym następstwem wojny. Dopiero wiek XXI zmienił naszą świadomość i zmienił prawo: gwałt wojenny stanowi obecnie zbrodnię przeciwko ludzkości i nie podlega przedawnieniu. Cóż jednak z tego, skoro kobiety ciągle stanowią cel? Zgwałcenie kobiety na wojnie ma oznaczać zerwanie jej więzi z własnym krajem, odebranie godności jej bliskim i całemu społeczeństwu. Nie liczy się kobieta, ale to, co sobą reprezentuje. Gdy trwa eksterminacja narodu, gwałt jest spotęgowaniem masakry. W tym wszystkim znika sama kobieta, nie ma jej, nie ma jej praw, jej ciała.

Skutków wojny w Ukrainie jeszcze nie znamy. Tam jednak, gdzie udało się odbić tereny z rąk Rosjan, wyłania się apokaliptyczny widok ruin miast i wsi. Kobiety w cieniu traumy. Nie każda opowie o swoim koszmarze. Nie każda też znajdzie wsparcie. Tutaj nie ma odzyskanej wolności. Gwałt to morderstwo, tyle że na raty. Będzie powracał do zgwałconej, będzie zatruwał jej życie, będzie ją niszczył. Pomaga terapia, o ile kobieta pozwoli sobie pomóc. Pomaga leczenie, o ile kobietę będzie na nie stać. Pomaga próba normalnego życia, o ile kobieta ma jeszcze dla kogo żyć.

Rosjanie gwałcą kobiety masowo, przy dzieciach. To zniszczenie podwójne: i kobiety, i dziecka. Przestańmy więc mówić, że to niewinni chłopcy, którzy nie wiedzą gdzie i po co zostali wysłani. To armia ludobójcza. Może robią błędy taktyczne, może brak im logistyki, nie brak im natomiast okrucieństwa. Strzelają do cywilów, domów, szpitali. Gwałcą matkę na oczach dziecka. Jest to mordowanie narodu z premedytacją, krok po kroku. Zachód powinien szybko wyciągnąć wnioski: z mordercami się nie dyskutuje, tylko stawia się ich przed trybunałem. Przestańmy mówić o chorobie Putina, o jego armii zaplątanej w niepotrzebną wojenną zawieruchę. Ci bandyci wysłani na wojnę dostali prosty rozkaz eksterminacji. Widać to po okrucieństwie gwałtów.

W Ukrainie trwa cyniczna, podła rzeź. To wojna Putina z demokratycznym światem. Dzisiaj już nikt nie wątpi, że Ukraina jest symbolem niezależności i wolności obywatelskiej, którą próbuje zdusić dyktator. Ta wojna obejmuje nas wszystkich, toczy się bowiem na granicach, w naszych domach, w szpitalach, w ośrodkach dla uchodźców i uchodźczyń, na dworcach, ulicach. Odbiera życie, godność, podmiotowość. Gwałty na kobietach to koszmarny element tej wojennej eksterminacji. Kobiety jednak nie są żadnym elementem, symbolem, przedmiotem. Ukrainki przerywają milczenie, opowiadają swoje koszmarne przeżycia. Są niezwykle dzielne, silne. Przełamują zło, które się wydarzyło.

Wojna w Ukrainie będzie trwała tak długo, jak długo nie postawi się przed trybunałem wszystkich gwałcicieli, wszystkich oprawców kobiet. Nie zmienią tego traktaty pokojowe i słowa polityków. Tutaj chodzi o coś więcej – o odzyskanie prawa do bycia sobą, a nie rzeczą, którą się niszczy, by zniszczyć wroga. Dlatego tak ważne jest, by usłyszeć te głosy dzielnych kobiet, które zeznają, mówią szczerze, które przełamały swój strach i cierpienie.

Podobno wojna nie ma w sobie nic z kobiety. Wojna ma jednak jej postać: jest kobietą zgwałconą, żyjącą mimo wszystko, walczącą o siebie. Sława Ocalonym, sława Kobietom.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!