Wojenna infekcja. Felieton Joanny Hańderek (83)

Wojenna infekcja. Felieton Joanny Hańderek (83)

W dzisiejszym felietonie słów kilka o skutkach wojny w Ukrainie. Wojna energetyczna, którą obecnie obserwujemy i której jesteśmy zakładniczkami i zakładnikami, popycha nas w złym kierunku. Zamiast rozwijać możliwości pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych, raz jeszcze sięgamy do kopalni węgla. Warto przemyśleć, jakie będą realne skutki tej wojny i jak możemy im zapobiec.

Wojna w Ukrainie ma wiele płaszczyzn: śmierć ludzi, gwałty, tortury, zniszczone miasta, nieustające zagrożenie. Jest też wojną poza frontem wojny, tocząca się w całej Europie. Zło jest jak wirus – infekuje wszystko i można nawet nie zauważyć, że się mu ulega. Jego symptomem bywa przyzwyczajenie się do wojny, normalizowanie przemocy i zbrodni, a także polityczne gry i konflikty.

PiS podobnie jak Victor Orban wykorzystuje wojnę w Ukrainie do forsowania własnej polityki. Orban wprowadził stan wyjątkowy i wygrał wybory, między innymi strasząc wojną z Rosją. Kaczyński i jego ekipa rękoma wolontariuszek i wolontariuszy zapewnia sobie doskonałą reklamę w Europie.

Wojna ta niesie ze sobą jeszcze jedno zło: staje się wojną energetyczną, a przez to klimatyczną. Jednym z problemów, o których prawie się nie mówi, jest pogłębianie kryzysu klimatycznego. Każda wystrzelona rakieta, każda bomba, każdy spalony zbiornik z benzyną czy innymi substancjami chemicznymi, każdy płonący las, zrujnowany ekosystem to podgrzewanie klimatu. W czasach gdy powinniśmy robić wszystko, by zahamować globalne ocieplenie, jest to zabawa zapałkami przy beczce prochu.

Wojna jest jak wirus. Infekcja rozchodzi się po świecie. Przemoc zaczyna być normą. Rząd niemiecki całkiem serio rozważa zwiększenie dostaw węgla z Kolumbii. Zamiast skorzystać z szansy transformacji i położyć nacisk na źródła energii odnawialnej, bogaty Zachód znowu sięga po węgiel – surowiec, który dał bogactwo zachodniemu światu, a równocześnie na wielką skalę zdegradował środowisko, prowadząc do globalnego ocieplenia.

El Cerrejón, kopalnia odkrywkowa zajmująca powierzchnię 690 km2, miejsce niewolniczej pracy i degradacji środowiska naturalnego, jest – jak mówią specjaliści od klimatu – przestrzenią szczególną, gdzie łamaniu praw człowieka towarzyszy łamanie zasad walki z kryzysem klimatycznym. Plany importu węgla z tej właśnie kopali dowodzą wyjątkowej ślepoty.

Wojna w Ukrainie martwi nas i przeraża, ale wojna człowieka przeciwko Ziemi pozostaje niezauważona. Śmierć ludzi w Ukrainie, okrucieństwo rosyjskich żołnierzy są dla nas nie do zaakceptowania, ale praca niewolnicza w El Cerrejón już nie przyciąga uwagi. Czy to infekcja wirusem wojny, czy obojętność lub nawet ślepota moralna? Czy to, czego nie da się zbagatelizować, musi być dla nas traumą, ale to, co zakryte przed naszymi oczami, można już tolerować?

Wojna w Ukrainie rozgrywa się na wielu płaszczyznach, również na płaszczyźnie polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa energetycznego. Chęć wspierania Ukrainy czy pragnienie przeciwstawienia się kolonialnej polityce Putina nie mogą prowadzić do pogłębiania nierówności społecznych i do kryzysu klimatycznego. Pomysł, by zwiększać wydobycie węgla w Kolumbii i importować surowiec z kopalni El Cerrejón to kolejny wojenny horror. Nie ma wprawdzie tak wyrazistego charakteru jak obrazy z Ukrainy, nie będzie nas bolał tak bezpośrednio, ale to nie oznacza, że nie wyrządzi równie okrutnych szkód. Może się stać jednym z czynników naszej zagłady.

Czas zacząć myśleć inaczej o wojnie, czas zacząć przeciwstawiać się naszej obojętności wobec zagrożenia klimatycznego. W przeciwnym razie ci dzielni ludzie, którzy dzisiaj bronią Ukrainy i całego zachodniego świata, nigdy nie odzyskają bezpieczeństwa, a my nie odzyskamy szansy na życie w znanym nam świecie. Nasza wojna z klimatem i Ziemią powinna stać się wojną o klimat i Ziemię.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!