W co się bawić? Felieton Adama Jaśkowa (6)

W co się bawić? Felieton Adama Jaśkowa (6)

W co się bawić? – pytał klasyk, jakim Wojciech Młynarski jest bez wątpienia w poezji i publicystyce. Ważniejsza jednak niż sam tytuł okazuje się konstatacja w tekście, że Kopciuszek dawno przestał grać w inteligencję, a inteligencja już nie bawi się w Kopciuszka. Zostawiam czytelników ze swobodną grą skojarzeń, co autor miał na myśli, a z czym mnie się to dziś skojarzyło.
Zajmę się naszym politycznym placem zabaw i jego centralną – wydawałoby się – częścią, czyli Sejmem. Sejm od dawna jest sprowadzany do roli miejsca zabaw i słownych igraszek czy może raczej pyskówek. Prawdziwa władza jest przecież gdzie indziej. Tak właśnie wygląda ostateczny upadek demokracji, gdy całkiem zanika debata publiczna. Centrum polityczne ulokowało się obecnie na głównych ulicach Warszawy. Mocy sprawczej ma jednak dotąd tyle samo, co aktorzy ze sceny na Wiejskiej.
Szanse na zmianę sytuacji politycznej można rozważać w co najmniej czterech scenariuszach. Wariant pierwszy: po paru miesiącach bezskutecznej walki z pandemią i po rozkładzie struktur państwa rządzący rezygnują i proponują coś na kształt rządu eksperckiego, a potem przedterminowe wybory. To scenariusz mało prawdopodobny, przynajmniej jeśli chodzi o dobrowolną dymisję rządzących.
Wariant drugi: rozpad Zjednoczonej Prawicy, na przykład z powodu bezskutecznej walki z pandemią, utworzenie rządu technicznego z jakąś częścią tej koalicji, a potem przyspieszone wybory. Nie potrafię ocenić prawdopodobieństwa tego wariantu, tym bardziej że szanse na taki układ pojawiły się wiosną przy okazji ustalania terminu wyborów prezydenckich i nie było chętnych do realizacji.
Trzeci wariant to tymczasowe przejęcie władzy przez wojsko. Wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie znam nastrojów wśród pułkowników, a to oni zwykle organizują takie wydarzenia. List emerytowanych dowódców może sygnalizować gotowość do wsparcia takiej akcji, ale…nasze jednostki musiałby być w stanie osiągnąć jakąkolwiek zdolność operacyjną. Złośliwi twierdzą, że to niemożliwe. Może to zresztą być planowe działanie PiS‑u – tak na wszelki wypadek, by uniknąć zagrożenia utraty władzy na rzecz niezadowolonych wojskowych.
Czwarty scenariusz to postępująca degrengolada instytucji państwa w rękach PiS‑u aż do planowych wyborów w 2023 roku. To dosyć przerażająca perspektywa, ale być może najbardziej prawdopodobna. W tej sytuacji pytanie, w co się „bawić” przez tak długi czas, zyskuje znaczenie pierwszorzędne.
Politycy opozycji powinni przestać się bawić w „Sejm” a potraktować udział w obradach jedynie jako miejsce prezentacji projektów politycznych, również projektów wziętych z ulicy i przełożonych na język polityki. Owszem, można próbować wrzucać jakieś sensowne poprawki, ale głosowania lepiej zostawić wyłącznie rządzącym. Na realizację nawet najlepszych poprawek opozycja nie ma żadnego wpływu, a ta władza jest w stanie spieprzyć nawet to, co się wydaje nie do spieprzenia (również za Młynarskim).
Przedstawicielki protestujących zebrały kilka podstawowych postulatów. Są to: pełnia praw reprodukcyjnych, państwo wolne od zabobonów, wdrożenie i stosowanie konwencji antyprzemocowej, poprawa sytuacji ekonomicznej kobiet, Polska dla wszystkich (całość na stronie http://strajkkobiet.eu/postulaty).
Warto, by partie polityczne odniosły się do tych żądań. Z pobieżnej analizy wynika, że Lewica nie powinna mieć żadnych problemów z ich poparciem. Przełożenie oczekiwań na konkretne rozwiązania może natomiast okazać się trudniejsze. Stosunkowo najprostsza powinna być sprawa wdrożenia konwencji stambulskiej. Tzw. większość polityczna jest tu zapewne najszybciej osiągalna, nawet w dotychczasowym układzie partyjnym.
Sądząc po deklaracjach partii i ich polityków, dość łatwo powinno się również osiągnąć konsensus w kwestii nazwanej „Polska dla wszystkich”, bo wydaje się ona jedynie nawiązaniem do standardów współczesnej demokracji. Jednak rozumienie i realizacja tych standardów nie były dotąd imponujące, a i konieczność ich wdrożenia nie cieszyła się poparciem całej dzisiejszej opozycji, nawet jeśli pominiemy w tym względzie opinie Konfederacji.
Kolejnym wrażliwym tematem może być grupa podstawowych postulatów dotyczących pełni praw reprodukcyjnych. Do czasu ostatniej próby zaostrzenia ustawy aborcyjnej, której celem tak naprawdę było uniemożliwienie wykonywania aborcji w Polsce, większość polityków udawała, że nie ma w ogóle sprawy i jest dobrze tak, jak jest. Znacząca część społeczeństwa natomiast najwyraźniej nie podzielała i nie podziela tego optymizmu i dała temu wyraz w protestach, jakich nikt nie pamięta po roku 1989. Osiągnięcie społecznego konsensusu w tych sprawach jednak nie zapowiada się prosto. Debaty publicznej w tej sprawie nie było nigdy, a rząd Suchockiej wrzucił do kosza wniosek o referendum w sprawie ustawy aborcyjnej z milionem podpisów (co ciekawe, coraz trudniej znaleźć w Internecie ślady tej akcji). Tak więc debata na temat dopuszczalności aborcji jest chyba dopiero przed nami, a nadzieję na ewentualny konsensus dać może jedynie odideologizowanie i oddogmatyzowanie używanych w dyskusji argumentów.
Osiągniecie konsensusu w sprawie aborcji na pewno będzie łatwiejsze po osiągnięciu konsensusu w sprawie miejsca religii w społeczeństwie, przede wszystkim zaś instytucji kościoła katolickiego i jej relacji z władzą polityczną i społeczeństwem. Dotychczasowa relacja między kościołem a państwem opierała się na wzajemnej politycznej (i nie tylko) korupcji. W relacji ze społeczeństwem kościół przyjmował rolę feudalnego suwerena, a społeczeństwu pozostawiał do wykonania pańszczyznę.
Taki układ jest wyjątkiem w całej Unii Europejskiej i przypomina stosunki w krajach, gdzie dominuje islam, a reżimy nie są uznawane za demokratyczne. Tak przy okazji: porównanie dostępności aborcji i antykoncepcji w Polsce i Iranie dowodzi, że hasło „Polska Iranem Europy” jest nieuprawnione. Iran jest w tym aspekcie bardziej liberalny.
Kwestie poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet dotyczą zarówno sfery prawnej, jak i praktyki społecznej. Niestety, można odnieść wrażenie, że przyzwolenie na niepłacenie alimentów to element polskiej kultury społecznej, podobnie jak niepłacenie mandatów, podatków itp. Sama zmiana prawa nie wystarczy do zdyscyplinowania dłużników alimentacyjnych. Kwestia systemu emerytalnego też wymaga społecznej dyskusji, tym bardziej że polityka ostatnich rządów zmierzała jednak w kierunku zmniejszania odpowiedzialności państwa za indywidualne emerytury.
Zebrane dotąd postulaty – a ich lista niekoniecznie jest zamknięta – będą wymagały przełożenia na język polityki, a potem przygotowania konkretnych rozwiązań prawnych. Nie wiemy też, czy przedstawione tu wymagania odpowiadają dokładnie oczekiwaniom protestujących, czy też będą dopiero przedmiotem społecznych uzgodnień.
Rolą grup politycznych, przynajmniej tych zainteresowanych postulatami protestujących, powinno być utrzymywanie stałego kontaktu z organizatorkami protestów, tak by wspólnie przekładać postulaty na język politycznych rozwiązań oraz służyć eksperckim i prawnym zapleczem. Trzeba też pomagać w tworzeniu warunków do społecznej debaty, tym bardziej że takich warunków dziś nie są w stanie bądź już nie potrafią zapewnić tradycyjne media.
Jeśli więc – co wydaje się najbardziej prawdopodobne – realizowany będzie scenariusz długiej drogi do demokracji, trzeba mieć świadomość, że jesteśmy dopiero na etapie pierwszego kroku. Jeśli zaś grupy polityczne nie będą w stanie współpracować z protestującymi, to staną się zbędne i pewnie będą musiały ustąpić nowym podmiotom. To oczywiście nie wydarzy się od razu. Zyski z tej zwłoki zapisze jednak na swoim koncie rządząca dziś ekipa.
A wracając do tekstu Młynarskiego: wiele problemów wynikło właśnie stąd, że inteligencja przestała interesować się Kopciuszkiem, czyli resztą społeczeństwa. Teraz gdy Kopciuszek poczuł, że jest w stanie sam decydować o swoim losie, może już nie rozglądać się za księciem z elity, ale wybrać kierowanie się własną inteligencją.

również na http://aristoskr.worpress.com/


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!