Uchodzenie. Felieton Joanny Hańderek (75)

Uchodzenie. Felieton Joanny Hańderek (75)

Kim jest uchodźca? Co to znaczy zostawić za sobą swój świat? Czy jesteśmy w stanie zrozumieć, co czuje człowiek zmuszony w kilka minut opuścić wszystko, co budował przez całe lata? Jak to jest uchodzić z domu, z własnego życia, ze swoich marzeń, z siebie samego, z siebie samej? W moim felietonie bez odpowiedzi…

Nie wiem, co bym wzięła. Pewnie tylko mamę, psa i kota. Pewnie dokumenty, laptopa. Pewnie obrazy mamy, moje książki. I jeszcze zdjęcia, nie wszystkie przecież są w telefonie. I puzderko po prababci, filiżanki po babci, cygaro po dziadku, jeszcze się nie rozleciało trzymane w specjalnym pudełku. Fotografie babci i mamy z dzieciństwa. I jeszcze grafiki mamy. I moje notatki. I jeszcze lekarstwa dla psa i kota. I jeszcze farby mamy. I jeszcze… i jeszcze…

Tylko że na to moje minimum potrzebny jest transport. Tygodnie pakowania, ekipa do przenoszenia mebli. Ewakuacja domu. Tylko że jest to myślenie człowieka w komfortowym świecie, gdzie można opracować strategię przeprowadzki do wygodniejszego domu.

Nie wiem, co bym wzięła. Na szczęście nie wiem, jeszcze nie wiem. Bycie uchodźcą, uchodźczynią to trauma, to uchodzenie ze swojego domu, życia, czasami z całego życia. To przerażenie. To zapomnienie. To decyzje w kilka sekund, co złapać w rękę i biec. Więc dziecko, babcia, dziadek, kot, pies, pieniądze w kieszeni – bez żadnej wartości za granicą. To rozpacz. Nie tylko utrata domu, ale utrata w pewnym sensie siebie – tego, czym się żyło, co się miało, a przez to czym się było.

Uchodzenie z własnego życia, bezpieczeństwa, przestrzeni sensu. Tutaj nie ma negocjacji, namysłu, powrotu. Pozostaje za człowiekiem spalony dom, miasto, trauma. Widziało się za wiele, widziało się straszne rzeczy. Pozostawanie przy życiu może przestać cieszyć, więc już tylko dla dziecka, dla rodzica robi się wszystko, by dać radę, chociaż już nie wiadomo, jak dalej żyć, jak działać.

Uchodźcy są w szoku. To trauma. To przerażenie, wykorzenienie, wyobcowanie. To potrzeba budowania życie raz jeszcze, by wrócić, by zachować.

Tak naprawdę nie można zrozumieć tego przerażenia, tej straty. Tak naprawdę nie można się wczuć. Wsparcie, jedyne wsparcie, to być dla tych ludzi na granicy, na dworcu, otwierając nasze domy, dając pracę, pomagając. Dzięki wolontariuszkom i wolontariuszom ci ludzie mają szansę. Szkoda tylko, że tak bardzo ich podzieliliśmy – do jednych z sercem, do drugich z drutem kolczastym. Jaka jest bowiem różnica między osobą uciekającą przed wojną w Ukrainie a osobą uciekającą przed rzezią w Afganistanie? Szkoda tylko, że tak sobie ludzi posegregowaliśmy na wartych wsparcia i tych, których się nie zauważa.

Tak naprawdę uchodźstwo to strata, to uchodzenie ze swojego życia, świata, bezpieczeństwa. Tak naprawdę każda granica i każda wojna to taka sama krzywda dla tego i tej, którzy zmuszeni są uciekać przed własnym światem, utraconym życiem.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!