To tylko kobieta. Felieton Joanny Hańderek (59)

To tylko kobieta. Felieton Joanny Hańderek (59)

Święto Niepodległości znowu zostało zdominowane przez narodowców, a Marsz 14 Kobiet z Mostu odwołano. Brutalna siła i manipulacja wygrały z pokojową inicjatywą. To nie wydarzenie jednorazowe, ale systemowa dyskryminacja. W dzisiejszym felietonie piszę właśnie o systemowym deprecjonowaniu kobiet, o cichym przyzwoleniu na przemoc, o nierównościach tkwiących w naszym społeczeństwie.

Brutalne pobicia zdarzają się między mężczyznami, w środowiskach patologicznych, ale tu mamy do czynienia z młodymi ludźmi z normalnych środowisk. Mężczyzna jest studentem. To jest rzadko spotykane, by chłopak tak brutalnie pobił dziewczynę”. Według prokuratora rejonowego w Szczytnie do pobić dochodzi w środowisku patologicznym, a w środowisku normalnym kobiety się nie katuje.

Środowisko patologiczne kontra środowisko normalne – bardzo ładne założenie, zgodnie z którym wykształcenie lub pochodzenie z tak zwanego domu inteligenckiego czy zamożnego blokuje zachowania przemocowe. Ale co jest tym normalnym środowiskiem? Nie tak dawno katowana żona posła PiS nie wytrzymała i udostępniła nagrania rzeźni, jaką urządzał jej pan mąż. Czy dom posła jest środowiskiem normalnym?

To niebezpieczne założenie stygmatyzuje wszystkich, których zakwalifikowano jako „patologię”, ale jest chyba jeszcze bardziej niebezpieczne w odniesieniu do „normalnych”. Często rodzina, sąsiedzi, a nawet policja nie potrafią zaakceptować faktu, że pan profesor, pan radny, nauczyciel czy lekarz znęca się nad żoną. Pytają z niedowierzaniem: jak to? Przecież to normalna rodzina, a on jest taki na poziomie. Otóż przemoc domowa, która w większości przypadków (około 80%) dotyczy kobiet, występuje w każdym środowisku – wszędzie.

W naszym kraju, gdzie tak zwany Trybunał Konstytucyjny wydaje orzeczenie zakazujące aborcji, gdzie środowiska pro-life od dawna terroryzują lekarzy i kobiety, gdzie konwencja antyprzemocowa budzi „kontrowersje” i jest traktowana jako atak na rodzinę, gdzie kobiece protesty tłumione są brutalnie przez policję, życia kobiet po prostu się nie szanuje. W wymiarze instytucjonalnym, w prawie, w codziennej praktyce kobieta jest nieustannie zagrożona. Musi uważać, by nikt jej nie wykorzystał. Musi urodzić, nawet jeżeli ciąża zagraża jej fizycznemu lub psychicznemu zdrowiu.

W Polsce kobiety umierają. Śmierć pani Izabeli w Pszczynie, śmierć pani Anny w Świdnicy spowodowane były „efektem mrożącym”: lekarze woleli czekać do ostatniej chwili, niż ratować kobietę. Dobro kobiety się nie liczy, liczy się zasada przyjęta przez partię rządzącą i religijnych fanatyków. Wobec tak jawnego braku szacunku dla kobiet, jaki zaprezentował tak zwany Trybunał Konstytucyjny i jaki można dostrzec w szpitalach, wobec ciągłej nagonki medialnej na kobiety, wobec krytyki konwencji antyprzemocowej, przemoc w Polsce została znormalizowana.

Pobicia, o których dowiadujemy się z mediów żądnych sensacji, stały się już tłem codzienności. W szkołach nadal nie uczy się chłopców, że ciało dziewczyny, kobiety, jest nietykalne. Nadal nie ma rzetelnej edukacji antyprzemocowej. Na uczelniach wcale nie jest lepiej, o czym świadczy choćby sytuacja z Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie wykładowca przez lata molestował studentki przy biernej postawie kolegów i koleżanek z wydziału. Niestety, to nie wyjątek. Ciągle również to kobieta się boi, to studentka milczy, to dziewczyna musi się zastanowić, czy skarżyć agresora, bo to głównie ona poniesie konsekwencje jego przestępstwa, to ona stanie pod prawnym czy społecznym pręgierzem.

O codziennej domowej pracy kobiet, o wykorzystywaniu ich przez naciągaczy też nie mówi się wiele albo mówi się w kategoriach „naiwna dała się wrobić”. Kobieta oszukana, zdradzona, poniżona zawsze jest winna. Kobieta zgwałcona czy molestowana zawsze jest podejrzana. To kobieta musi udowodnić, że jest „normalna”, że „nie chciała”, że „to nie była jej wola”.

Polska to kraj niebezpieczny dla kobiet. Na każdym kroku kobieta musi się starać bardziej, musi się wykazywać, być twarda, odpowiedzialna, nie może się „zapomnieć”, nie uważać. Wykorzystywanie, mobbing, molestowanie, gwałt ciągle są bagatelizowane, ciągle nie widzi się w nich problemu. Feminizm nadal jest na cenzurowanym. Po orzeczeniu tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego kobieta stała się dodatkowo nic nie znaczącym inkubatorem. Zagrożenie jej życia nie jest tak ważne jak zygota, zarodek, płód. Kobiety umierają w szpitalach tylko dlatego, że lekarze mają ręce związane prawem. Pani Iza i pani Anna nie są niestety ostatnimi ofiarami tego procederu. O wielu kobietach się nie dowiemy, nad niejedną krzywdą, przemocą i śmiercią zapadnie milczenie. Taki już los istoty, która nie jest ważna, która jest tylko kobietą.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!