Strategia przetrwania: egoizm. Felieton Marii Mysonianki (50)

Mysonianka

Chcesz przetrwać? Chroń siebie. Noś maskę. Bądź egoistą. Nie licz na to, że ten bez maski założy ją dla ochrony twojej i innych, że podporządkuje się zaleceniom. No bo kto niby go zmusi do przestrzegania obostrzeń?

Pandemia ma się dobrze. Społeczeństwo, niestety, znacznie gorzej. Wydawane zarządzenia nie są przestrzegane – z różnych powodów, przede wszystkim z powodu istnej eksplozji postaw egoistycznych. Dla przypomnienia: egoista to ktoś, dla kogo centralnym punktem odniesienia jest on sam. Nikt inny się nie liczy. Egoizm etyczny dodaje do tego ważne kryterium: dobre jest to, co dobre dla egoisty. To egoista wyznacza standardy zachowania, i to takie, które dla niego są – w jego mniemaniu – dobre.

Obserwujemy od pewnego czasu wysyp postaw prezentujących egoizm etyczny. Nie liczy się nikt poza egoistycznym „ja”, a komfort owego „ja” jest najważniejszym prawem. Problem w tym, że komfort owego egoistycznego „ja” pozostaje w rażącej sprzeczności z komfortem innych „ja”.
I już tłumaczę dlaczego. Otóż egoista to zazwyczaj ktoś silny, pewny siebie, kto nie potrzebuje cudzego wsparcia (tu wprawdzie bywa rozmaicie, ale nie to jest istotne w tym momencie). Egoista dba o swoje zdrowie – i tylko o swoje zdrowie. Przy czym trzeba doprecyzować, kim jest egoista, ponieważ na skutek różnych okoliczności dzisiejszy egoista różni się od egoisty z przeszłości. Odmawia rozmowy opartej na racjonalnych przesłankach, nie poddaje się argumentacji, bo wie lepiej. Jest całkowicie zamknięty na wszystko poza samym sobą i tym, co uznaje za prawdziwe. To nowa postać: egoista fanatyk. Przekonanie siłą argumentów jest w przypadku egoisty fanatyka niemożliwe. Taki człowiek wie lepiej, czym jest jego dobro. Nikt mu nie będzie mieszać w głowie…

W dobie pandemii egoista maski nie zakłada. Jest mu w niej duszno, niewygodnie, uszy i nos bolą. Maska mu przeszkadza, zatem jej nie nosi. I tu zaczyna się problem, który podzielił polskie społeczeństwo i który zostanie z nami na długo, ponieważ poważnie naruszył tzw. tkankę społeczną i zaufanie społeczne (i tak niskie). Egoista maski nie zakłada, bo uważa, że to ogranicza jego wolność. Nie bierze pod uwagę, że istnieją inni ludzie – nie tak zdrowi jak on, nie tak odporni jak on, nie tak przekonani o własnej nieśmiertelności. Ludzie, którzy się boją (a mają czego, bo statystyki pokazują, że na COVID się umiera) i którzy w demokratycznym państwie również w dobie pandemii mają takie same prawa jak ci, którzy masek dla własnego komfortu nie noszą. Osoba w masce ma kłopot. Też by chciała wejść do sklepu i zrobić zakupy – w miarę bezpiecznie. Niestety, egoiści bez masek jej to uniemożliwiają. Nie chodzi również do restauracji, kin, teatrów i innych miejsc, w których być nie musi. Nie chodzi, ponieważ boi się zakażenia, boi się tych bez masek. I nie ma znaczenia, w jakim stopniu maseczki są skuteczne. Problem tkwi w ograniczaniu przez egoistów praw i wolności innych ludzi. Za chwilę pewnie będziemy mieli lockdown – dla zaszczepionych, dla tych, którzy noszą maski. Odmawiający noszenia masek i tak się nie podporządkują, no bo niby czemu? Kto będzie w stanie ich zdyscyplinować? Powszechny brak masek pokazuje, że nikt. Na naszych oczach dokonuje się rozpad społeczeństwa i tryumf egoizmu. Przekaz jest prosty: martw się o siebie samego. Maski nikt dla ciebie nie założy! Bo nie!


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!