Rzymianin. Felieton Joanny Hańderek (25)

Rzymianin. Felieton Joanny Hańderek (25)

Ostatnio mieliśmy do czynienia z popisami oratorskimi nadwiślańskiego Napoleona, „człowieka wolności”, i może byłoby to tylko obrzydliwie wulgarne, gdyby za całą tą sprawą nie kryło się coś więcej. W naszym kraju, odkąd PiS doszło do władzy, nieustannie łamie się nie tylko Konstytucję, ale i normy społeczne, zasady parlamentaryzmu, moralności i szacunku wobec drugiego człowieka. W felietonie piszę właśnie o tej pełzającej dyktaturze, posługującej się nonszalancją i butnym gestem.

Na polską scenę parlamentarną wkroczyła formacja polityczna o wyraźnie rzymskich korzeniach. Jej członkowie mają imperialne zapatrywania: cały naród ma być podporządkowany i zdobyty, uwielbienie ma być ślepe, tak jak i posłuszeństwo. Szczycą się niezłomnymi manierami, co pokazała pewna była posłanka, zgrabnie zamieniając salę sejmową w stołówkę. A na dodatek operują łaciną jak mało kto – w wypowiedziach najnowszego polskiego Napoleona redakcja nie nadążała z kropeczkami. Widać, jak nasz nadwiślański Napoleon zgrabnie, pewnie i umiejętnie posługuje się wszelkimi odmianami pięknej mowy – Rzymianin, po prostu Rzymianin.

Podwórkową łacinę można wykropkować, z jedzącej w Sejmie byłej posłanki zrobić memy, podobnie jak z rozkosznie podniesionego do oka palca jej koleżanki. Można żartować z „gorszego sortu”, można próbować udawać, że nic się nie dzieje. Problem w tym, że mamy tutaj do czynienia z czymś więcej. I nie chodzi tylko o ukryte za tym wszystkim afery, nie chodzi tylko o działanie niezgodne z prawem. Tak naprawdę te przekleństwa, to wulgarne i niestosowne zachowanie odsłaniają jedno: nonszalancję władzy.

Pogarda władzy jest niebezpieczna, oznacza wyzbycie się hamulców. Mechanizm jest prosty: skoro wolno powiedzieć wszystko, skoro nie obowiązują żadne społeczne normy, to można dalej, więcej. Można łamać prawo (a wręcz należy, jeśli wzmacnia to władzę), zagarniać media (słusznie, opozycja niech milczy), manipulować i okłamywać społeczeństwo (a kto się tym przejmie, skoro i media, i sądy zostaną podporządkowane partii?). Totalitaryzm kryje się często w małych, niepozornych gestach. Była posłanka, a obecna członkini Trybunału Konstytucyjnego po prostu jadła obiad na sali plenarnej podczas obrad Sejmu. Taki drobny gest, taki prosty przekaz: „moja przestrzeń”, „moja partia”, „moja władza”, „ja tu rządzę”.

Parlament, parlamentarność, zachowanie parlamentarne, język parlamentarny jeszcze nie tak dawno oznaczały najwyższej jakości standardy, jeszcze nie tak dawno oznaczały nieprzekraczalne normy. W zachowaniu i języku parlamentarnym miała być uważność. Z przeciwnikami politycznymi można się spierać, ale wyzwiska, wulgarne gesty, cała ta prymitywna przemoc parlamentarność niszczy. Nonszalancja władzy w stosunku do pewnej etykiety moralności i społecznych zasad to pierwszy znak, że dzieje się coś złego. „Ryba psuje się od głowy”. Niestety, naród nie poczuł, że coś śmierdzi, i oto mamy kolejną kadencję, w której czterej ewangeliści „zagubili” miliony, „kupując” respiratory i maseczki, by „prowadzić” naród przez pandemię. Mamy też Napoleona, co łaciną płynnie włada. I przede wszystkim mamy premiera, który – jak głoszą zagraniczne spoty reklamujące Polskę – już jako jedenastolatek obalał komunę o wiele dzielniej, niż się to ówczesnym opozycjonistom wydawało.

Wszystkie normy połamane: normy dobrego smaku, przyzwoitości i, co najgorsze, praworządności. Zaczęło się od ław sejmowych, ale nonszalancja władzy rozpanoszyła się już wszędzie. Sędzia Igor Tuleya jest ciągle ścigany za przestępstwo, którego nie popełnił, odmawia mu się prawa do wykonywania zawodu, chociaż zgodnie z orzeczeniem sądu nie istnieją ku temu żadne przesłanki. Tak samo sędzia Beata Morawiec, choć nie złamała prawa, ma uchylony immunitet przez „izbę dyscyplinarną”, która tak naprawdę jest nielegalna. Tych codziennych spraw, bohaterskich sędziów, obywatelek i obywateli zmagających się z okrucieństwem i bezprawiem władzy PiS‑u jest coraz więcej.

Łacina podwórkowa płynnie płynie z ust Napoleona, przywódcy narodu śpią spokojnie. Nonszalancka władza nie przejmuje się niczym. Ludzi prawych zawsze można uciszyć, wygnać, skazać na więzienie. Raz złamane prawo, raz usprawiedliwione bezprawie szerzy się już bez przeszkód. Pełzająca dyktatura żeruje na takiej właśnie nonszalancji.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!