Równość na emeryturze. Felieton Marii Mysonianki (7)

Równość na emeryturze. Felieton Marii Mysonianki (7)

Kilka lat temu podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet i zrównanie go z wiekiem emerytalnym mężczyzn powitałam z ulgą: wreszcie sensowny ruch w kwestii równouprawnienia kobiet – równouprawnienia realnego, a nie tylko na papierze. Miałam nadzieję, że poza urlopem tacierzyńskim pojawią się też inne praktyczne rozwiązania problemu małej atrakcyjności młodych kobiet na rynku pracy. Samo zrównanie wieku emerytalnego uznałam jednak za dobry początek.

A potem przyszła zmiana i odtworzono stary system, który pozornie chyląc czoła przed kobietą, tak naprawdę zamyka ją w domu pięć lat wcześniej niż mężczyznę, z oczywistym – przynajmniej dla mnie – skutkiem niższej emerytury. Krok wstecz pod względem równouprawnienia. Z otwartymi oczami śledziłam zachwyty nad tym przywróceniem systemowej nierówności w traktowaniu kobiet na starość. Zastanawiałam się, czy coś mi nie umyka. Być może kobiety w wieku sześćdziesięciu lat są w wielu zawodach już tak zniszczone i zmęczone pracą, że należy je posłać na zasłużony odpoczynek? Tylko dlaczego tak wiele z nich, jeśli tylko może, pobiera emeryturę i pracuje zawodowo? Czy emerytura to jedynie dodatek do pensji? Emeryt to przecież z definicji ktoś, kto nie pracuje. No, ale stawki emerytalne są tak niskie, że w Polsce większość emerytów (rencistów też) szuka dodatkowego źródła dochodu.

Z pewnością to moje subiektywne odczucia, ale nie rozumiem powszechnej zgody na dyskryminację kobiet po sześćdziesiątce i zachwytu samych kobiet nad tą zasadą. Popatrzmy na uczelnie wyższe. Sześćdziesięcioletnia kobieta wysyłana jest na emeryturę. Mężczyzna w tym wieku zaczyna realizować nowe projekty. I tak sobie myślę nad drugim dnem problemu. Może baby po sześćdziesiątce głupieją? Myślałby kto, że już nie pokutuje przekonanie o mniejszej inteligencji kobiet niż mężczyzn. No, ale kobieta świetnie się nadaje do wychowywania wnuków (zazwyczaj gratis). I tak zataczamy krąg. Młoda kobieta to pracownik problematyczny (dzieci), stara kobieta – 60+ – to pracownik, który według systemu już się nie nadaje… Jako kobiety mamy bardzo krótki czas na osiągnięcie czegoś wyjątkowego, bo najpierw dzieci, a potem wiek. Dzieci można nie mieć, ale z wiekiem nic się nie poradzi, czas biegnie. Obecny system odbiera kobiecie możliwość dorównania mężczyźnie na emeryturze.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!