Rok gnicia i rozkładu. Felieton Adama Jaśkowa (62)

Rok gnicia i rozkładu. Felieton Adama Jaśkowa (62)

Płynnie przechodzimy w kolejną falę pandemii, a rząd chyba nawet przestał udawać, że z nią walczy. Poziom wyszczepienia nie rośnie, kolejne dawki przyjmują ci, którzy już się zaszczepili. Do podziału społecznego na przeciwników PiS-u i resztę doszedł drugi – na szczepiących się i resztę. Kategorie te nie nakładają się dokładnie na siebie.

Teksty pisane na przełomie roku dzielą się na takie, które podsumowują rok miniony, i takie, które próbują przewidywać przyszłość. Pierwsze jest dosyć proste – tym prostsze, im bardziej subiektywną perspektywę wybierze autor.

Tygodnik „Polityka” co roku zadaje czytelnikom pytania o wybrane wskaźniki i wydarzenia z minionych dwunastu miesięcy. Zawsze powtarza się pytanie o cenę benzyny i kurs euro. Pozostałe kategorie się zmieniają. Rok 2022 ma przynieść wybory ważne dla Europy i również dla Polski, więc „Polityka” pyta czytelników, czy według nich prezydentem Francji pozostanie Macron (chyba tak) i czy premierem Węgier nadal będzie Victor Orban. Tu jako wróżka mam poważny problem. Siły na Węgrzech wydają się wyrównane, tyle że na kontrkandydata Orbana zjednoczona opozycja wybrała takiego naszego Bosaka. Nie wiadomo więc, czy opozycja dotrwa do wyborów zjednoczona, a jeśli nawet dotrwa, to czy po wyborach Orban nie zje jej w kawałkach.

Gdyby przypadkiem mu się to nie udało, będziemy mogli na węgierskim przykładzie obserwować, jak się przywraca demokrację. Są jednak różnice. Orban starał się u siebie działać nieomal zgodnie z prawem. Nie niszczył instytucji, lecz je sobie podporządkowywał. Ich odzyskanie może być względnie łatwe, ale nie musi, zwłaszcza że Orban przeprowadził przez „swój” parlament ustawy podwyższające progi odwołania szefów centralnych urzędów aż do większości konstytucyjnej. Nie będzie więc łatwo. Standardy demokratyczne trzeba będzie odbudować, instytucje pozostaną.

Mam wrażenie, że nasi politycy, a już na pewno ci z opozycji, niespecjalnie obserwują węgierską sytuację polityczną. Chyba szkoda. Bezpieczniej jest uczyć się na cudzych błędach. Słabe zainteresowanie bierze się może stąd, że największa partia opozycyjna na Węgrzech to Koalicja Demokratyczna byłego socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsánya, a trzecia siła opozycji po ultraprawicowym Jobbiku to Węgierska Partia Socjalistyczna. Układ jest zatem nieco inny niż w Polsce, choć podobieństwa miedzy Gyurcsanym a Tuskiem są spore. Węgierski polityk w przeszłości częściej bywał szczery, co źle się dla niego skończyło – aferą podobną jak u naszej Sowy. Warto więc patrzeć na Węgry bez względu na to, czy lubi się tokaj czy też nie, tym bardziej że rząd Orbana przechodzi do ofensywy z nowym programem wypłat i dopłat nie tylko dla emerytów, a ofiarami „węgierskiego ładu”, podobnie jak w Polsce, stali się nauczyciele. Kończąc wątek węgierski, dodam, że pełnego poparcia Orbanowi udzielił były (a kto wie, czy nie przyszły) prezydent USA Donald T. Donald Trump oczywiście.

Wracajmy jednak do naszego lokalnego rozkładu – to jest, oczywiście, ładu. Miesiąc rozpoczęli nauczyciele, którzy otrzymali wypłaty, ale jakby nieco mniejsze. Powinni się cieszyć, że wypłaty napłyną z początkiem miesiąca, gdy inflacja jest nieco niższa, a nie pod jego koniec. Jeden z przedstawicieli rządu stwierdził, że wszyscy kłamią, bo on nie ma sygnałów z kuratoriów o takich wypadkach. Drugi zarzucił księgowym, że nie umieją liczyć. Trzeci zapewnił, że wszystko zostanie wyrównane. I chyba tego trzeciego nauczyciele boją się najbardziej. Nie wiem, czy prawda leży pośrodku, ale raczej nie leży w rządzie pomiędzy ministrami, tylko raczej obok i raczej dalej niż bliżej.

Płynnie przechodzimy w kolejną falę pandemii, a rząd chyba nawet przestał udawać, że z nią walczy. Poziom wyszczepienia nie rośnie, kolejne dawki przyjmują ci, którzy już się zaszczepili. Do podziału społecznego na przeciwników PiS-u i resztę doszedł drugi – na szczepiących się i resztę. Kategorie te nie nakładają się dokładnie na siebie.

Nie wiadomo, po której stronie podziałów znajduje się Jacek Kurski; czasem mam wrażenie, że po obu. Jeśli chodzi o pandemię, jest niemal jak sam Novak Djokowic: nie wierzy w wirusa, ale z nim wygrywa. Kurski też – jak Novak – dostaje od lekarzy papiery, jakich chce, dzięki czemu może latać, gdzie chce, tyle że Novak lata za swoje, a Kurski za nasze. Obaj jednak są na fali. Szóstej. Novak przypłynie (przyfrunie) z nią do Australii, a Kurski z ziemi francuskiej do Polski. Podobno Francuzi rozważają postawienie Kurskiemu zarzutów narażenia zdrowia i życia uczestników konkursu Eurowizja Junior, ale przecież nie damy zrobić krzywdy gwieździe naszej narodowej telewizji. Niech piszą skargi na Trybunał. Przyłębskiej.

Nie będzie w nowym roku podsłuchów, przynajmniej na Pegasusie, ani też komisji sejmowej do badania kulis tego programu. To bardzo intrygujące, że rząd Izraela zgodził się udostępnić polskiemu rządowi – oskarżanemu zresztą przez samych Izraelczyków o tolerowanie antysemityzmu – możliwość podsłuchiwania dowolnych osób (choć raczej nie antysemitów). Dłużej Izrael programu udostępniał nie będzie, nie z powodu jakichś własnych zastrzeżeń, ale przez naciski rządu amerykańskiego, chroniącego profilaktycznie interesy amerykańskich firm w Polsce. Czyżby na celowniku operatorów Pegasusa znaleźli się też przedstawiciele TVN i jej właściciela, amerykańskiej stacji Discovery? To by w sprawie podsłuchów wiele wyjaśniało. Polityka międzynarodowa jest bardzo skomplikowana i jednocześnie bardzo prosta.

Rząd zapewne się modli, żeby zima była krótka i łagodna. Ceny paliw służących do ogrzewania dobiłyby wtedy obywateli dopiero z końcem tego roku, może nawet dopiero na początku 2023. A trzeba wziąć pod uwagę, że w przyszłym roku ceny gazu prądu i paliw nadal będą rosły. W roku 2023 zapowiadają się wybory, więc rząd będzie pilnował cen i zwiększał rekompensaty. Obywatele odczują to dopiero po wyborach, tym jednak będzie się już martwił nowy rząd lub całkiem nowa koalicja. Politycy opozycji mogą się przygotowywać do wyborów, przygotowywać plany rządzenia po nich i patrzeć na to, co się dzieje na Węgrzech. Lub tylko patrzeć.

A proces rozkładu będzie sobie postępował. Dopadł już biskupów, których za autorytet uznaje około 2% obywateli (badanie IPSOS dla OkoPress). Ale na ten „sukces” chyba rzetelnie sobie zapracowali.

Wszystkim czytelnikom życzę w nowym roku zdrowia i szczepień.

A konkordat powinien zostać wypowiedziany.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!