Relacja ze spotkania z Tomaszem Lisem 29 listopada 2018

Relacja ze spotkania z Tomaszem Lisem 29 listopada 2018

29 listopada 2018 roku, w kultowym krakowskim klubie studenckim Pod Jaszczurami miało miejsce spotkanie z Tomaszem Lisem.  Mimo smogowej pogody Jaszczury wypełnił się po brzegi. Dyskusja w to czwartkowe popołudnie koncentrowała się wokół nowej książki Tomasza Lisa, a także pytań, które publiczność zadawała prelegentowi. Na początku dziennikarz podkreślił, że „zbliżająca się seria wyborów w Polsce jest bardzo ważna, dlatego nie możemy być biernymi widzami. Musimy być graczami. Wtedy wygramy, wtedy strona obywatelsko-demokratyczna wygra”.  Zaś na pytanie o swoją rolę w ruchu demokratycznym zadeklarował: „Nie muszę być liderem, mogę być cheerleaderem. Ja sobie wyobrażam jazdę od miasta do miasteczka by przekonywać ludzi do wzięcia udziału w głosowaniu i napędzać koniunkturę dla obozu demokratycznego”

 

Tomasz Lis nie bagatelizował tendencji faszystowskich jakie dotykają niektóre środowiska w Polsce. Podkreślił, że to jest jednak margines. „Chociaż flirt władzy ze środowiskami skrajnie prawicowymi jest bardzo niebezpieczny, nie to jest jednak naszym największym problemem. Nasze państwo staje się autorytarne nie dzięki marszom niepodległości a dzięki władzy wybranej w demokratycznych wyborach”.

 

Z sali padło kilka pytań o to, co będzie po odsunięciu PiS-u od władzy. Tomasz Lis podkreślał, że dla niego jest istotne, żeby w Polsce dobrze czuli się wszyscy, bez względu na rasę, pochodzenie, orientację seksualną, wyznanie czy poglądy polityczne, w tym także prawicowe, bo na tym polega demokracja.

 

Zebrani dopytywali także o reorganizację Telewizji Publicznej po ewentualnej zmianie władzy. Dziennikarz stwierdził, że nie będzie „pozbawiał obywatelstwa” osób pracujących w TVP, ona jest polska. Nie używajmy tych samych metod co obecny obóz władzy. Jesteśmy wszyscy jednym narodem i różniąc się musimy znaleźć pole do dialogu. To powinna być rola Telewizji Polskiej. W trakcie spotkania kilka razy podkreślał: „Nie myślmy o tym, co będzie po rządach PiS-u, skupmy się na tym by odsunąć ich od władzy”. Postulował, aby zastanowić się nad usystematyzowaną akcją profrekwencyjną. Zajmijmy się zachęcaniem ludzi do głosowania, wyjaśniajmy, dlaczego to takie ważne – mówił. Zaproponował także by każdy z zebranych podjął się akcji „swój głos plus jeden”. Niech każdy z nas namówi chociaż jedną osobę z najbliższego otoczenia: sąsiada, kuzyna, brata. Naprawdę – przekonywał, wynik wyborczy tak ważny dla historii naszego kraju może rozstrzygnąć się bardzo małą ilością głosów.

„Dość myślenia, że to mityczni „tamci” decydują, musimy, każdy z nas musi wziąć sprawy w swoje ręce. Zadajmy sobie pytanie co Ja, dziś, jutro za tydzień zrobię, żeby wynik wyborów był taki jak ja sam chcę”.

 

W trakcie dyskusji kilka razy wracała sprawa ostatnich oskarżeń ABW wobec dziennikarzy stacji TVN, w porównaniu na przykład do opieszałej reakcji prokuratury na zdarzenie z Katowic, gdzie na szubienicach umieszczone były portrety europosłów PO.

 

Nie obyło się bez odniesień do ostatniej wpadki i sporu obozu rządzącego z ambasador Stanów Zjednoczonych Georgette Mosbacher. Dziennikarz skomentował całą sprawę jednym zdaniem: „Problemem PiS-u jest skrzyżowanie infantylizmu z głupotą i brakiem stylu. Najlepiej niech o tym świadczy zamieszanie z Panią Ambasador USA. Przecież to ktoś z obozu rządzącego musiał opublikować ten list”.

 

Działacz KOD-u pytał Tomasza Lisa o rolę młodzieży w procesach tworzenia społeczeństwa demokratycznego. Zastanawiano się, dlaczego młodzi z nami nie protestują? Czy ich polityka nie interesuje? Tomasz Lis zaapelował: „Ja nie chciałbym narzekać na młodych ludzi. W ogóle chcę skończyć z krytyką i narzekactwem. Trzeba myśleć, co zrobić by młodzi bardziej interesowali się polityką. To nie jest wina młodzieży. To nasza wina, to my stworzyliśmy ten system oświaty. To my nawaliliśmy! Za 40 dni zobaczmy młodych ludzi z puszkami WOŚP-u. Owsiakowi jakoś udaje się ich mobilizować! Gdy zmieniał się system, naszym marzeniem było to, by nasze dzieci nie musiały walczyć o wolność, żeby zajmowały się zdobywaniem świata i jego odkrywaniem, a nie walką polityczną. W pewnym sensie to się spełniło, dlatego nie narzekajmy na młodzież, a zacznijmy z nią rozmawiać.  

Apel dziennikarza, został od razu podchwycony przez uczennicę V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, która zaprosiła go do przeprowadzenia prelekcji dla uczniów. Propozycja spotkała się z gromkimi brawami i podjęciem wyzwania przez dziennikarza.

 

Zebrani byli także ciekawi opinii Tomasza Lisa na temat startu Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2019 roku. Dziennikarz podkreślił, że przewodniczący Rady Europejskiej ma najlepsze kwalifikacje w Polsce, by zostać prezydentem i z całą pewnością nikt inny w naszym kraju takich nie ma. „Ale Hillary Clinton też je miała, a wybory przegrała.” – stwierdził.

 

Spore poruszenie wśród zebranych gości wywołało pytanie o społeczeństwo obywatelskie i jego rolę w kształtowaniu polityki. Zebrani dopytywali, jak zmienić obiegową opinię, że do polityki idą tylko ludzie zepsuci?

 

Tomasz Lis przywołał rozmowę z premierem Tadeuszem Mazowieckim, który mówił, że aktywny udział w polityce ludzi prawych jest heroiczny. „Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to naprawdę jest ciężka decyzja. Pensje samorządowców zostały obniżone, to jak mamy wymagać ludzi kompetentnych u władzy?  To jest bardzo ciężka robota, od rana do wieczora, w weekend spotkania wyborcze, a w drodze do pracy można być oplutym, nie mówiąc o gigantycznych kosztach dla życia rodzinnego. Jak to zmienić? Trzeba dobrze zapłacić urzędnikom, a co najważniejsze nagradzać za uczciwość i kompetencje. 

 

Na koniec spotkania dziennikarz zaapelował o dialog między Polakami. „Różnice są duże, ale musimy się dogadać” Tomasz Lis postawił tezę, że w Polsce nie ma tak głębokiego podziału i antagonizmów, jak na przykład w USA, gdzie przedstawiciel administracji Donalda Trumpa, może nie zostać obsłużony w wielu lokalach.

 

Spotkanie zakończył cytat przywołany przez dziennikarza „Ideały są jak gwiazdy, nie można ich dotknąć, ale trzeba się w nich orientować. Jak zapomnimy o marzeniach i ideałach to będzie nasz koniec”. Pamiętajmy, że aby zmienić polską politykę nie musimy jak kilkadziesiąt lat temu umierać na barykadach. „Wystarczy minimum przyzwoitości i choć trochę pracy. Ja mogę obiecać, że dam z siebie wszystko, żebyśmy ten mecz o demokratyczną Polskę wygrali” – zadeklarował na zakończenie spotkania.