Przywileje. Felieton Fryderyka Zolla (98)

Przywileje. Felieton Fryderyka Zolla (98)

Jednym z większych sukcesów propagandy PiS‑u jest wmówienie znacznej części narodu, że sędziowie walczą o swoje przywileje. Niezależność sądownictwa i osobista niezawisłość sędziów nie są żadnym sędziowskim przywilejem. Przeciwnie: z punktu widzenia sędziego są ciężarem, bo łatwiej jest wykonywać polecenia władzy, niż ponosić odpowiedzialność za własne decyzje. W przyszłości, w demokratycznej Polsce, trzeba będzie się zastanowić, jak uregulować poszczególne gwarancje niezawisłości, aby spełniały swoją funkcję i zarazem były odporniejsze na propagandę. Immunitet sędziowski wydawał mi się kiedyś zbędny w warunkach państwa prawa. Rzeczywiście, nie zna go wiele systemów prawnych demokracji. Doświadczenia z państwem Ziobry i podporządkowaną „tryumfowi woli” prokuraturą dowodzą jednak, że silny immunitet to konieczność. Przekonali się o tym sędziowie, którzy mają nieszczęście orzekać w sprawach dotyczących osobistych interesów ludzi obecnej władzy. W kraju, w którym idee niedemokratyczne tak łatwo zdobywają poklask, immunitet okazuje się zabezpieczeniem zwiększającym szansę na sprawiedliwy wyrok. W demokratycznej Rzeczypospolitej trzeba też będzie przemyśleć na nowo metody wyboru sędziów. System, w którym dominujący wpływ mają tu sędziowie, jest znacząco lepszy od systemu przyznającego taki wpływ politykom, mimo to budzi zastrzeżenia. W przyszłości o wyborze sędziów muszą rozstrzygać jedynie kompetencje i zdolność do bycia niezawisłym. W skład Krajowej Rady Sądownictwa powinni wchodzić przedstawiciele różnych zawodów prawniczych, w tym wykładowcy akademiccy. Trzeba wprowadzić porównywalne w całym kraju egzaminy państwowe dla prawników, wzmocnić autonomię Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, przywracając selekcyjny pierwszy rok tzw. aplikacji ogólnej, który stwarza okazję do dogłębnej oceny kandydatów. Pisałem we wczorajszym felietonie, że do zawodu sędziego dopuszczano dotąd niekiedy osoby o nie najwyższych kwalifikacjach. Nie da się tego uniknąć, ale nasz system kształcenia, w tym edukacja uniwersytecka, jest zdecydowanie zbyt dziurawy. Warto także przedyskutować kwestię sędziowskiego stanu spoczynku. Sędziowie powinni być dobrze wynagradzani, bez obaw o swoją przyszłość, ale i bez nadmiernych przywilejów emerytalnych, naruszających zasadę równości. Stan spoczynku kusi prawników przy końcu kariery, co nie jest najkorzystniejsze dla państwa. W Polsce potrzebne są więc niewątpliwie różne zmiany. Uznając ich konieczność, nie można zapominać, że dokonywana obecnie destrukcja wymiaru sprawiedliwości oddala nas dramatycznie od poprawy jego funkcjonowania. Pod pretekstem „pozbawiania przywilejów kasty sędziowskiej” przywileje zyskuje władza, coraz bardziej łupieżcza, bezwzględna i bezkarna, a nam, obywatelom, odbiera się podstawowe prawo do niezależnego sądu, ochrony naszych swobód obywatelskich, której bronił Marsz Tysiąca Tóg.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!