Przemówienie i rakieta. Felieton Fryderyka Zolla (454)

Przemówienie i rakieta. Felieton Fryderyka Zolla (454)

Dziekan Wydziału Prawa na Zachodnioukraińskim Uniwersytecie w Tarnopolu stoi w mundurze przed opancerzonym samochodem. Jest na froncie, ale przemawia do absolwentów, którzy uzyskali właśnie dyplomy. Dziekan na froncie w drugim roku wojny nie zapomina o swoim wydziale.

Wczoraj w budynku, którego powstanie jest jego wielką zasługą, jak zwykle trwały zajęcia. Prowadzili je moi przyjaciele i znajomi, ludzie bardzo mi bliscy. Sale były pełne studentów. Na szczęście do wieczora budynek opustoszał. Wtedy nadleciały: złowrogie, długie cygara. Potem były eksplozje.

Budynek Wydziału Prawa stoi, ale fala wybuchu powyrywała okna, zniszczyła dopieszczone sale. Brakuje słów na opisanie tych, którzy wysyłają rakiety na domy, szpitale, uniwersytety. Człowiek wobec takiego zwyrodnienia jest bezradny. A jednak nie, nie jest bezradny.

Przez cały dzień piszę dziś do moich przyjaciół z uniwersytetu, żeby się nie martwili. Nikt nie zginął, to najważniejsze. Okna się wstawi, sale wyremontuje. Pan Karol załatwił kontakt do pani Ani. Będą meble. Koledzy z europejskich uniwersytetów, także mój krakowski dziekan, deklarują pomoc. Wszystko da się naprawić.

Rozmawiałem dziś z tarnopolskim dziekanem, który jest na froncie. Łamał mu się głos. Serhij, damy radę. Każdy taki atak tylko wzmacnia solidarność Europy. Oni, dla których słowo „solidarność” nic nie znaczy, nigdy tego nie zrozumieją. Mają jedynie rakiety i kąsają w obliczu nieuchronnej klęski. Przegrają. Już niedługo. Ale my musimy pomóc.

  Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!   

lub bezpośrednio walczących w Bachmucie


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!