Profesura. Felieton Fryderyka Zolla (186)

Profesura. Felieton Fryderyka Zolla (186)

1.07.2020

Andrzej Zybertowicz nie zostanie profesorem. Nie mogę ocenić jego dorobku naukowego, ale mam poczucie, że coś fundamentalnie poszło nie tak. W felietonach protestowałem już przeciwko skandalicznemu wstrzymywaniu przez Dudę nominacji profesorskich dla uczonych przez tegoż Dudę z jakichś powodów nielubianych. Niestety, przypadek Andrzeja Zybertowicza odsłania także wszelkie braki naszego systemu organizacji nauki. Cały system powołań profesorskich przez prezydenta jest jakąś skamieliną z czasów babki Austrii, godzącą w autonomię uczelni. O tym, czy ktoś zostanie profesorem, powinien rozstrzygać prawdziwy konkurs przeprowadzony przez uczelnię. Koniecznym elementem powinno być prawo pokonanego konkurenta do skargi przed sądem administracyjnym oraz zakaz powoływania kandydata przez tę uczelnię, na której do uzyskania habilitacji był zatrudniony. Otrzymanie katedry w wyniku konkursu powinno być jednoznaczne z otrzymaniem tytułu profesorskiego. Tego rodzaju system – wspierający konkurencję uczonych, oparty na rzetelnej naukowej weryfikacji dorobku, kontrolowany przez sąd (i konkurentów), przewidujący drogę naukową wytyczoną ubieganiem się o coraz bardziej prestiżowe katedry (w końcu można by powrócić na macierzystą uczelnię, ale po zdobyciu katedr gdzie indziej) – mógłby niezwykle korzystnie wpłynąć na jakość uniwersytetu. Na to jednak Gowinowscy reformatorzy się nie zdobyli. Pozostał system niekonkurencyjny, na którym zawsze może ciążyć zarzut pozamerytorycznych kryteriów oceny, na przykład według politycznego zaangażowania kandydata. Nie powinno być profesury belwederskiej. To sprawa uniwersytetu. Lubimy puste tytuły, nie mając pewności, czy coś za nimi idzie. Chciałbym, żeby w demokratycznej Polsce dokonano prawdziwej reformy uczelni. Andrzej Zybertowicz ubiegałby się wtedy o katedrę w prawdziwym konkursie. Albo by wygrał, albo przegrał, a niezależny sąd administracyjny czuwałby nad tym, by nikogo nie skrzywdzono i by rzeczywiście zwyciężył najlepszy. Dziś toruński uczony jest ofiarą obsesyjnie scentralizowanego systemu państwa. I fakt, że temu systemowi służy, nie usprawiedliwia reakcji „a dobrze mu tak”.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!