Podział i jedność. Felieton Fryderyka Zolla (202)

Podział i jedność. Felieton Fryderyka Zolla (202)

2.08.2020

Niedawno w „Tygodniku Powszechnym” bardzo ceniony przeze mnie Klaus Bachmann opublikował tekst, z którego wynika, że Polacy wcale nie są szczególnie podzieleni, demokracja ma się dobrze – brakuje tylko instytucji zdolnych do łagodzenia konfliktów – a wybory prezydenckie po prostu ze swej natury są polaryzujące. Uspokajający tekst Bachmanna pomija zasadniczą okoliczność, mianowicie tę, że ostatnie wybory nie były ani normalne, ani demokratyczne – i nie mogły takie być, skoro ich przedmiotem było fundamentalne pytanie: Czy chcecie demokracji? Autor wspomina o słabości instytucji państwowych, które mogłyby cywilizować spór w Polsce, ale bagatelizuje znaczenie tego faktu. Sam też stwierdza, że nasz system ewoluuje w kierunku wybieranej co pewien czas dyktatury. Trochę to wszystko sprzeczne w sobie. Demokracja zakłada, że obywatele partycypują we władzy i mają instytucje, z którymi mogą się identyfikować. W Polsce przegrane dziesięć milionów głosujących zostało praktycznie odsuniętych od udziału w państwie (Senat jest zbyt słaby, a PiS i tak wszelkimi sposobami będzie się starało go zneutralizować). Wyborcy demokratyczni chcieliby dyskutować o tym, jak lepiej urządzić państwo, a tymczasem wybory dotyczą metapoziomu władzy: tego, czy państwo jest dyktaturą czy demokracją. W takich warunkach nie można mówić o rządach ludu, lud bowiem (w tym – paradoksalnie – wyborcy Dudy) nie ma głosu w sprawach treści polityki, ale musi się wciąż koncentrować na formie polityki. To napędza wrogość, bo skoro wszystkie instytucje demokracji: Sejm, Prezydent RP i takie organy jak Trybunał Konstytucyjny, które za pomocą prawa powinny rozstrzygać spory, są już tylko awatarami, konflikt przenosi się bezpośrednio na ludzi, następuje jego deinstytucjonalizacja, a to zagraża istocie państwa. Polska jest podzielona, bo wyczerpały się dawne spoiwa. Inaczej niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu idea narodowa przyczynia się do rozłamów. Kościołowi, coraz bardziej wtopionemu we władzę, zagraża los zanikających instytucji państwowych. Paradoksem jest, że symbolem podziału stała się koszulka z napisem KONSTYTUCJA. Ludzie, którym zależy na Polsce, muszą zacząć myśleć, jak to pozszywać. Jedną z propozycji jest Inkubator Umowy Społecznej i idea radykalnego zwiększenia samorządności, tak by decyzje w kwestiach, które wyraźnie polaryzują, przenieść ze szczebla władzy państwowej na szczebel samorządowy. Centralne instytucje państwa powinny nas łączyć, musimy też czuć się przez nie realnie reprezentowani. Teraz tego nie ma. Państwo staje się obce.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!