Plastikowi wodzowie. Felieton Joanny Hańderek (41)

Plastikowi wodzowie. Felieton Joanny Hańderek (41)

Powrót Donalda Tuska zajmuje skutecznie wielu polityków i polityczek; media obwieszczają nowy rozdział przynajmniej w Platformie Obywatelskiej. Konwencja PiS, jak zawsze w asyście uzbrojonych panów, również stała się tematem numer jeden. A co z klimatem? Co z prawem? Co z naszym wdrażaniem unijnych dyrektyw? W moim felietonie o tym, jak stajemy się kolejny raz światem baśni i mitu, a nie realnej polityki. Coś ważnego nam ostatnio uciekło i to strata nie do odrobienia, niezależnie od tego, kto będzie dzierżył władzę.

3 lipca miał nastąpić koniec z plastikowymi jednorazówkami. W całej Unii Europejskiej – zgodnie z dyrektywą o ograniczeniu wpływu produktów plastikowych na środowisko z dnia 27 marca 2019 roku – miał nastąpić koniec plastikowych talerzyków, widelców i kubeczków. Jednorazówki miały przejść do smutnej przeszłości. Niestety nasz kraj ponownie wybił się na niechlubne podium krajów, które przodują w zaniedbaniach ekologicznych.

Media zaprząta i tak jedno, powrót wodza w jednym plemieniu i trwanie wodza w drugim plemieniu. Niczym u Tolkiena król wrócił, teraz będzie można rozpocząć batalie. Pomimo skrywanych łez niektórych partyjnych kolegów z Platformy Obywatelskiej, wszyscy wychodzili z konwencji rozpromienieniu. W tym samym czasie PiS miało swoją konwencję, jak zawsze przy obstawie policji, pod bronią, gdzie jak za dobrych starych czasów okazało się, że jest jeden kandydat i jedna słuszna decyzja w głosowaniu. Cały ten zgiełk pokazuje jedno: kochamy wodza. Partie muszą być wodzowskie. Pragniemy silnego króla, cara, męża stanu. Marzenie by ktoś złapał stery i silną ręką poprowadził nas do świetlistej przyszłości.

Powrót króla w Platformie Obywatelskiej – jak w dobrze wyregulowanym teatrze władzy – zbiegł się z utwierdzeniem pozycji wielkiego wodza w Prawie i Sprawiedliwości. Obaj przywódcy działają z misją pokonania przeciwnika, obaj prezentują rację stanu i walkę o najwyższe wartości. Raz jeszcze wkraczamy w baśń ostatniej bitwy, rozstrzygającego starcia, batalii o świat dobra. Powracający król, w tym też nadzieja, będzie mówił pewnie o praworządności – już teraz wymienia wszystkie pęknięcia w systemie prawa i państwa, jakie zafundowali nam rządzący. W odpowiedzi wielki wódz partii rządzącej grzmi o wartościach i zagrożeniu narodu. Tylko że my już znamy tę bajkę. Jak w kalejdoskopie przesuwają się argumenty i wojenki, taka mantra, jak w teatrze te same rejtanowskie gesty, wielkie słowa i mocna retoryka. Tusk ma rację, martwiąc się o nasz kraj. To dobrze, że doświadczony polityk pragnie włączyć się w pracę na rzecz naszego społeczeństwa. Powtarza się jednak ten sam gest, pojawia się ten sam mit, umacnia przekonanie, że tylko wódz może nas zbawić.

Problem w naszym kraju leży w tej potrzebie, by pojawił się król i nas poprowadził, i za nas działał. Dopóki nie uświadomimy sobie, że to my, społeczeństwo, mamy postawić na współpracę, na współdziałanie, na zaangażowanie we wspólne sprawy, dalej będzie ciągnął się ten smutny spektakl władzy. Właśnie teraz przed nami test. Dyrektywa unijna o wycofaniu jednorazówek nie weszła w życie w naszym kraju, tylko dlatego, że partia rządząca zajęta jest budowaniem mitu wodza i mitu zła, jakie nas otacza. PiS woli walczyć z wiatrakami, złem wyimaginowanym, mówiąc a to o zagrożeniu rodziny, a to o wartościach, a to o tych-złych-innych. Nie ma więc czasu na rzeczy naprawdę fundamentalne. Dlatego stoi przed nami jako społeczeństwem test odpowiedzialności za przyszłość. Pytanie, czy będziemy czekać, aż rząd ogarnie problem i wprowadzi odpowiednie przepisy, czy może sami zadbamy o naszą planetę, o naszą ojczyznę, o świat, w którym żyjemy. Sprawa tak naprawdę jest bardzo prosta, wystarczy iść na kawę z własnym kubeczkiem, nosić ze sobą własne sztućce, mieć przy sobie torbę na zakupy. To drobne kroki, które ograniczą zaśmiecanie i zabijanie świata. Plastik jest już wszędzie, oddychamy nim, jemy go, pijemy. Kryzys klimatyczny już trwa i to od nas zależy czy osłabimy jego negatywne skutki.

Polityka zajęta jest wojną, król wrócił, wielki wódz się zbroi. Zaraz media przypomną nam dziadka w Wehrmachcie, rozpęta się opowieść o wasalstwie niemieckim i rosyjskim zagrożeniu. Ministrowie PiS nadal będą bagatelizować brak przestrzegania procedur, prawa, nadal będą nas przekonywać, że tak zwany trybunał konstytucyjny działa, że wcale nie łamią konstytucji i że wszystko jest winą Tuska. I teraz jest pytanie: czy nadal będziemy grali rolę przydzieloną nam w tym spektaklu: bożego ludu, który wszystko kupi i na wszystko się zgodzi, czy może powiemy dość. KOD już raz nam pokazał, że nie potrzebujemy wodza, ani króla, że jesteśmy siłą, gdy działamy razem. Strajk kobiet i czarne protesty już nam udowodniły, że można zło zatrzymać i blokować, gdy działa się wspólnie dla wspólnej sprawy. Może już czas najwyższy postawić na ruch obywatelski, na odpowiedzialne działanie? Przyszłość nie będzie czekała na nas, kryzys klimatyczny rozwija się niezależnie od tego, który król wygra w naszym państwie. Dość już rujnowania prawa, działania wbrew unijnym dyrektywom i niedostrzegania tego, co najważniejsze! Czas na nasze społeczne zaangażowanie. Dookoła Rafała Trzaskowskiego i Szymona Hołowni pojawili się ludzie, aktywiści, społecznicy, którzy pokazali, że można się zjednoczyć i działać. Tak naprawdę każdy z nas i każda z nas może się zaangażować. Zacznijmy od walki z plastikiem, zacznijmy od naszego domu, zacznijmy od brania odpowiedzialności za nasz świat, zacznijmy od obywatelskiego społeczeństwa. Król już wrócił, ale czy jest nam potrzebny silny przywódca? Czy może ważniejsze jest przestrzeganie prawa i wspólne działanie?


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!