Państwo z papier mâché. Felieton Adama Jaśkowa (16)

Państwo z papier mâché. Felieton Adama Jaśkowa (16)

Informacja dla tych, którzy nie pamiętają (czyli prawie dla wszystkich): papier mâché to makulatura zmieszana z wodą i klejem. Po wyschnięciu może być dosyć trwała – tym trwalsza, im więcej doda się kleju.

Państwo PiS‑u budowane jest z papier mâché, w którym klej występuje w ilościach homeopatycznych.
Jest to państwo, w którym nic może działać prawidłowo, ponieważ nikt nie stosuje się do żadnych reguł działania, a jedynym tworzywem jest makulatura, zbierana w śmietnikach lub drukowana w postaci dzienników ustaw i monitorów. Jeśli czemuś należy się dziwić, to jedynie temu, że w ogóle cokolwiek działa – zapewne wyłącznie dzięki pomocy opozycji oraz zwykłych ludzi, którzy z przyzwyczajenia robią to, co wydaje im się sensowne, albo to, co robili zawsze.

Muszę przyznać, że przynajmniej jeśli chodzi o procedury kryzysowe, rządy po roku 1989 zdążyły wszystko zdemontować i unieważnić. Na tym się kończyła ich skuteczność. Nie potrafiły – i w tym nie były lepsze do rządu PiS‑u – sformułować nowych procedur ani nawet dostrzec potencjalnych zagrożeń. PiS natomiast absolutnie nie wykorzystało czasu na przygotowanie kompleksowego programu szczepień. Już 16 czerwca Komisja Europejska przedstawiła strategię dystrybucji szczepionki przeciw COVID-19 i od tego właśnie dnia należało opracowywać – przepraszam za wyrażenie – „narodową strategię” szczepień. Był czas, były możliwości. Niestety, nikt się tym nie zajmował ani w PiS‑ie, ani w rządzie, ani w NFZ. PiS i cały rząd żyli wyborami prezydenckimi. Premier zresztą zdążył już chyba ze dwa razy pokonać pandemię. Własnoręcznie. Po zwycięskich wyborach rządzący skoncentrowali się na roszadach koalicyjnych, rekonstrukcji rządu oraz innych zawodach indorów.

Następnie przyszła, jakże oczekiwana, klęska szczepień przeciw grypie, bo walcząc o wiosenne wybory oraz załatwiając interesy na stokach narciarskich, zapomniano zamówić szczepionki. Podobno pewną partię szczepionek umieszczono w przepastnych magazynach Agencji Rezerw Materiałowych. Na czarną godzinę. Leżą tam teraz zapewne obok zaginionej arki, promu ze szczecińskiej Gryfii, respiratorów z Mriji An-225 oraz materializacji innych obietnic rządowych.

Dostawa szczepionek przeciw COVID-19 spadła na rząd jak jedenasta plaga egipska. Władza się pochwaliła, że ustaliła harmonogram oraz podzieliła społeczeństwo na trzy grupy. Grupa 0 ma być zaszczepiona niedługo, grupa I później lub znacznie później, a reszta dużo bardziej później – nie do końca wiadomo, kiedy. Oto program szczepień w ogólnym zarysie. Według deklaracji ministra zdrowia do końca stycznia zostanie zaszczepionych 700 tysięcy osób. W tym tempie ostatni z Polaków, czyli aktualny prezydent Andrzej Duda, otrzyma szczepionkę po 54 miesiącach, dokładnie pod koniec swojej kadencji. Podobnie, choć nieco bardziej optymistycznie, wypowiada się główny doradca premiera do spraw szczepień: „Gdyby wszyscy z grup objętych etapami zerowym i pierwszym chcieli się zaszczepić, potrwałoby to zapewne do jesieni 2021 roku”. W każdym razie mniej priorytetowe grupy poczekają na swoją kolej dobrych kilka, o ile nie kilkanaście miesięcy. Ci, którzy naprawdę chcą się zaszczepić, całą nadzieję pokładają w tych, co się szczepić nie chcą, a jest ich w Polsce około 70%.

Tymczasem z końcem roku 2020 NFZ wysyłał do szpitali pismo, że owszem, w zasadzie można szczepić, kogo się chce, byle tylko zużyć wszystkie szczepionki. W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym postanowiono – nie wiadomo teraz dokładnie, kto – że w ramach akcji promocyjnej zaszczepi się osoby publiczne jako ambasadorów kampanii. Osoby te – chyba ze względów oszczędnościowych – same ogłosiły, że wzięły udział w programie i dostały szczepionkę. Niestety, promocja się skończyła, zanim się zaczęła, i trwa akcja poszukiwania winnych. Być może zaproszono do akcji niewłaściwe osoby, tzn. niewystarczająco zbliżone do rządu.

Może się okazać, że każdego obywatela po zaszczepieniu będzie wzywać policja, żeby wyjaśnił, dlaczego się zaszczepił. To na pewno zmniejszy zużycie szczepionek, a zwiększy zużycie papieru, co z kolei zwiększy ilość makulatury, pozwalając na dalszą rozbudowę naszego państwa. Z papier mâché.

Z tego samego materiału proponuję budować pomniki dzisiejszych samowładców. Jako lepiszcza warto użyć produktów warszawskiej Czajki. Przynajmniej nie trafią znów do Wisły.

ps. W czasie epidemii ospy prawdziwej w 1963 roku zaszczepiono prawie 8 mln Polaków. W ciągu niespełna 5 miesięcy.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!