Pandemiczna majówka. Felieton Marii Mysonianki (45)

Pandemiczna majówka. Felieton Marii Mysonianki (45)

Pandemiczna majówka to sprawdzian z rozsądku rodaków. Miejmy nadzieję, że zaliczą pozytywnie.

Pandemia jakby chwilowo odpuściła. I dobrze. I oby trwale. Niepokoi jednak zbliżający się początek maja, który wiąże się z wyjazdami, spotkaniami, imprezami itd. Trudno się dziwić pędowi do spotkań, wszak człowiek to istota społeczna, co podkreślał już Arystoteles. Jakie efekty będzie mieć ta druga z kolei pandemiczna majówka? Hotele zamknięte, ale Polak potrafi – można przecież podpisać umowę najmu mieszkania na kilka dni i jest OK. Poza tym funkcjonuje, jak zawsze, podziemie. Nihil novi sub sole – tak było, jest i zapewne będzie.

Jakąś pomocą może się okazać, paradoksalnie, pogoda. Im zimniej i bardziej deszczowo, tym mniej ludzi ma ochotę wyjść z domu. Ale jeśli pogoda dopisze, to będzie jak zwykle: tłumy wszędzie, człowiek na człowieku, maski na brodzie albo w plecaku, wolność, swoboda i radość ze spotkań. Czy można coś z tym zrobić? Wydaje się, że nic. Pozostaje liczyć na dobrowolne przejawy rozsądku części społeczeństwa i mieć nadzieję, że wariant wirusa z Indii jeszcze nie zagościł na dobre w Polsce, że działają na niego szczepionki i że liczba już zaszczepionych osób jest wystarczająca, by powstrzymać potencjalne kolejne fale zachorowań. Nadzieja podobno matką głupich. Ja się nigdzie nie wybieram. Poczekam. Cierpliwie.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!