Obywatel jak ryba. Felieton Marii Mysonianki (20)

Obywatel jak ryba. Felieton Marii Mysonianki (20)

W 2023 roku w Krakowie i Małopolsce mają się odbyć Igrzyska Europejskie. Wspaniała impreza sportowa ku chwale organizatorów – majętnych albo i nie, potem się zobaczy, przecież to igrzyska, więc stara polska zasada „zastaw się, a postaw się” obowiązuje. Bo jakże by to było, gdyby Igrzyska Europejskie w Krakowie miały być niższe rangą niż gdzie indziej? Wszak to Kraków!

No właśnie: Kraków. Miasto zabytków, uniwersytetów i kultury (kolejność dowolna). Miasto, w którym już kilka lat temu społeczeństwo – obywatele – jasno wyraziło w referendum swoje negatywne zdanie na ten temat. Igrzysk, olimpiad itd. tu nie chcemy. Podkreślmy: nie chcemy – my obywatele. W Krakowie wiele jest do zrobienia dla mieszkańców, choćby ulepszenie komunikacji publicznej, bo nie każdy jest w stanie pomykać rowerem po nowych trasach rowerowych, a siedzieć w aucie tkwiącym w korku to żadna przyjemność. Z komunikacji skorzysta większość. No, ale w Krakowie bardziej potrzebne są Igrzyska Europejskie. Tylko potrzebne komu? Władzy na pewno. Mieszkańcy już powiedzieli, co o takich imprezach myślą. Wolą ścieżki rowerowe, dobrą komunikację. Jakieś działania na rzecz czystego powietrza też by się przydały. Może więcej zieleni? Skoro jesteśmy tak bogaci, może warto zachęcić cenowo do przejazdów tramwajem i autobusem? Ale nie, szykują się nam Igrzyska Europejskie, więc i podwyżki cen biletów, bo w kasie miejskiej pusto. Podwyżki opłat w strefie płatnego parkowania też są w planach. „Zastaw się, a postaw się” kosztem obywateli, których zdanie zlekceważono. Obywatel jak ryba – głosu nie ma, zwłaszcza w sprawie tak miastu niepotrzebnej w czasach kryzysu jak Igrzyska Europejskie. Kilka tygodni temu wycinkę drzew na bulwarze nad Wisłą miasto skwitowało słowami: „Mieszkańcy nawet nie zauważą, że drzewa wycięto”. Niestety, zauważyli, i to od razu. Wcześniej też o planach wiedzieli i protestowali, ale cóż, obywatelski głos jest potrzebny w wyborach, a później można już obywatela sprowadzić do poziomu ryby – jego opinia się nie liczy…

„Jak się nie podoba, można się wyprowadzić”. Przypomnę: miasto bez mieszkańców jest puste i martwe. Turysta (którego w dobie pandemii nie ma i jeszcze przez chwilę zapewne nie będzie) mieszkańca nie zastąpi. Ale co ma zrobić mieszkaniec, gdy się go lekceważy?


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!