Naszyzm nasz narodowy

Naszyzm nasz narodowy

Czy faszyzm to już pieśń przeszłości? Zamknięty rozdział historii dwudziestolecia międzywojennego? Patrząc na ruchy narodowe, które tak lekko dzielą ludzi na prawdziwych i fałszywych Polaków, Niemców, Austriaków czy nawet Amerykanów trudno jest nie przypomnieć sobie słów, iż historia nas uczy, że historia nas niczego nie uczy.

To słowo nie ma jednej definicji, ale podstawową cechą tego słowa to zaniechanie miłości. Faszyzm nie ma definicji, faszyzm nie ma formy. Faszyzm wykorzystuje rzeczywistość i można go rozpoznać po pewnych charakterystycznych cechach. jest to sprzężenie zwrotne, pomiędzy społeczeństwem, a politykami rządzącymi tym społeczeństwem, albo pretendującymi do rządzenia. Wystarczy wykorzystać odpowiedni moment, odpowiednie nastroje, by nagle zaczął wokół nas rosnąć faszyzm. Tu należy wspomnieć, że wszystkie partie, które znamy z historii, jako faszystowskie przejęły władzę dzięki demokratycznym wyborom i dopiero później i tylko dlatego zyskiwały więcej, że lekceważono wszystkie niepokojące sygnały.

Zacznijmy więc od początku. Oto słowa, które padły w latach 30-tych ubiegłego wieku… Menno ter Braak  pisze w eseju z 1937 roku „Narodowy socjalizm jako nauka o animozjach”, że są momenty, w których polityka staje się „sprawą agitatorów, którzy nie znają innych motywów niż utrzymanie i poszerzanie władzy. Władzy w najbardziej wulgarnym tego słowa znaczeniu”. Według  niego,  ruch polityczny usidlający ludzi,  zajmuje się jedynie stymulowaniem agresji i złości eksploatując resentyment. Nie szuka żadnych rozwiązań, nie ma idei, ale potrzebuje nieporozumień, by móc znieważać i nienawidzić. Znieważanie dla samego znieważania, nienawiść dla samej nienawiści.  Zdaniem ter Braak’a ta polityka żywi się nie tyle głupotą, co półkulturą, połowicznym wykształceniem, co rozpoznawalne jest po używaniu sloganów i fraz. Ta reakcyjna polityka zakłada, że wszystko będzie lepsze, gdy własny naród zostanie oczyszczony z obcych elementów, które zawsze wszystko psują. Ruch ten pokłada niezłomną wiarę w przywódcę, który nigdy nie udowodnił, że jest przywódcą lecz bez którego – nie ma przyszłości.

Opis zjawiska, bo zupełnie inaczej funkcjonował faszyzm we Włoszech, Portugalii, czy Hiszpanii, a inaczej w Rosji Sowieckiej (tam przyjął nazwę bolszewizmu od nazwy partii), czy w Niemczech (tu od nazwiska przywódcy stał się hitleryzmem), choć zawsze chodziło o przywódcę i animozje. To, co dzieje się w Polsce, na własny użytek nazwałam „naszyzmem”.

Dogłębnie sprawę faszyzmu zgłębił Robert Paxton, amerykański historyk w swoim dziele „Anatomia faszyzmu”. Wymienia on takie oto jego cechy, które jedynie sygnalnie dopasuję do naszej rzeczywistości:

– Charyzmatyczny i autorytarny przywódca, który wcale charyzmatyczny być nie musi, wystarczy, że jest tak postrzegany, że tak się o nim mówi. To przywódca, który wcale nie musi mieć specjalnych dokonań, ale ważne, by był wokół niego tworzony mit. Nieugięty, twardy, konsekwentny. Rozdający karty.

Wielokrotnie zastanawiałam się, czym charakteryzuje się Jarosław Kaczyński, że tak właśnie jest postrzegany, bo w efekcie jest nielojalny, czego przykładem jest jego współpraca z Lechem Wałęsą, pamiętliwy i mściwy, co doskonale wie opozycja i  ci, którzy mu się narazili, tyle tylko, że nie rozumiem, dlaczego po prostu nie zerwali kontaktów, co ich przy nim trzyma, egocentryczny, bo wszystko musi się kręcić wokół niego, na pewno nie jest dobrym mówcą, według mnie, może dlatego, że to, co mówi mnie nie przekonuje  i wreszcie sprawa typowo estetyczna – jest niechlujny i mało atrakcyjny. Autorytarny? Tak, tylko co ma w zanadrzu, że przekonuje swoich współpracowników i wyborców?  Inaczej to wygląda, kiedy już rządzi, bo wtedy służy jego autorytaryzmowi cały aparat władzy.

– Kolejną wymieniają przez Paxtona cechą jest populizm – wykrzykuje się to, co „suweren” chce usłyszeć , a ukrywa się brak własnej wizji.

Bo w naszej aktualnej sytuacji z jaką wizją państwa mamy do czynienia?  Nieco irracjonalną. Ma być samowystarczalne, mocarstwowe, decydujące o sobie, żyjące jakby w innym wymiarze i nie mające żadnych powiązań z innymi. Wyborcy chcieli opieki państwa, bo nie potrafili w demokratycznym państwie (abstrahuję od zaniechań, czy błędów) odnaleźć się jako wolni, decydujący o sobie ludzie, więc im to zaoferowano. Obiecano bezpieczeństwo finansowe, choć z wyjątkami, ale wyjątkami podyktowanymi ideologicznie. 500+  to świadczenie na drugie i więcej dzieci, ale samotnym matkom wychowującym jedno dziecko już w pełni ono nie przysługuje, bo samotna matka nie mieści się w kanonie ideologicznym. Liczy się rodzina. Obiecano bezpieczeństwo od napaści wyimaginowanych wrogów i stworzono Oddziały Obrony Terytorialnej. Pozorne bezpieczeństwo, bo oddziały te nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa, ale mogą spełniać zadania ściśle związane z głoszoną ideologią. I dalej… Pozorna reforma państwa, która ma wyeliminować niesprawiedliwość. Reforma sądownictwa, która znów ma na celu realizację celów ideologicznych.  Populizm jest więc jednym ze środków, by autorytarny przywódca wzmacniał swoją władzę poprzez aparat państwa…

– W ideologii faszystowskiej istotny jest kozioł ofiarny – jedna grupa w społeczeństwie, którą obarcza się odpowiedzialnością za cały społeczny marazm i niezadowolenie.

W nazistowskich Niemczech byli to Żydzi, w bolszewickiej Rosji arystokracja, w obecnej Polsce tą grupą jest w szerokim tego słowa znaczeniu – inteligencja. Tzw. „drugi sort”, „oderwani od koryta”, „złogi ubeckie” i tradycyjnie już każdy, który jest inny, obojętnie w jakim wymiarze.  Niszczy się autorytety, niszczy się urzędy, niszczy się zasady prawne, wprowadza chaos, po to, by zrzucać winę z siebie. Jest to zabieg stosowany z premedytacją, a wszelkie przejawy nienawiści do „kozła ofiarnego” są akceptowane, a przynajmniej nie spotykają się z potępieniem.

– Istotne jest podsycanie resentymentu. I tu należy przytoczyć kilka definicji resentymentu. Według Słownika polskiego PWN jest to: „żal lub uraza do kogoś odczuwane przez dłuższy czas i zwykle powracające na wspomnienie doznanych krzywd”, ale jest również definicja inna. Resentyment – pojęcie filozoficzne, oznaczające zjawisko tworzenia iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych jako rekompensaty własnych niemocy i ograniczeń. Teorię resentymentu sformułował niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche. Pojęcie resentymentu jest ilustrowane znaną bajką Ezopa o lisie i kwaśnych winogronach. Lis, który nie zdołał dosięgnąć winogron, odchodzi mówiąc, że i tak były kwaśne.

A więc… mówi się o Wielkim Narodzie, Narodzie skrzywdzonym, Narodzie – Chrystusie Europy. Mówi się o reparacjach wojennych, bo mogliśmy być wielcy, ale nam nie pozwolono. Podsyca się postawę ofiary, nie mówi o aktualnych dokonaniach i zwycięstwach. Bo przecież tak naprawdę wielcy jesteśmy w tym, że udało się nam po prostu przetrwać i odrodzić w wolności. Wcześniej dyktowano nam warunki na jakich mamy żyć, ale my żyjemy po swojemu i teraz też nikt nam tych warunków dyktować nie będzie. Miesięcznicami podsyca się resentyment krzywd doznanych podczas rządów poprzedniej władzy.

– Paxton mówi również o skrajnym nacjonalizmie.

Nie wiem, czy już jesteśmy skrajnymi nacjonalistami, czy tylko nacjonalistami, ale na pewno jesteśmy na drodze do skrajności. Słynne hasło o repolonizacji, które w niektórych obszarach już się dokonuje. Przypadki zgłaszane przez instytucje pozarządowe pobić  i złego traktowania obcokrajowców, a szczególnie osób o innym wyglądzie kojarzącymi się z muzułmanami, czy Żydami. To jeszcze może być przed nami. Czego bardzo się obawiam, bo mamy przyzwolenie na słowa i czyny…

– Faszyzm jest antydemokratyczny.

Z tym zjawiskiem mamy do czynienia od momentu przejęcia władzy przez obecnie rządzących.  Trybunał Konstytucyjny, ustawa o służbie cywilnej zmieniająca zasady rekrutacji, wreszcie ustawa o sądach powszechnych. Jest to systematyczne niszczenie trójpodziału władzy. Działania te mają bezpośredni związek z autorytarnym przywódcą (punkt1), któremu musi służyć cały aparat władzy po to, by się realizował.  Nawet szkolnictwo musi być podporządkowane jego wizji, czyli braku wizji… Szkolnictwo, to połączenie wszystkich powyżej opisanych punktów. To populizm, resentymenty, nacjonalizm połączone w jedno, bo w ten sposób można stworzyć ludzi, którzy bezmyślnie w swojej masie będą posłuszni autorytarnemu władcy.

– Ważny jest kontekst społeczeństwa dotkniętego kryzysem, kryzysem różnego rodzaju, w tym kryzysem tożsamości, utratą zaufania do instytucji społecznych i elit rządzących.

Mieliśmy, do pewnego stopnia z tym do czynienia, ale ten kryzys dotyczył zaledwie części społeczeństwa, a w „świeżej demokracji”, jaką byliśmy pewien czas temu. Należało jej elementy naprawiać, tyle tylko, że od samego początku przemian, od roku 1990, każda władza chciała coś dla siebie uszczknąć, bo łatwiej się rządzi, obojętnie od efektu tych rządów, kiedy nikt nie kontroluje, kiedy nie trzeba się dogadywać, kiedy tej demokracji jest mniej…

Zajęłam się analizą objawów faszyzmu tylko jednego autora – Roberta Paxton’a, ale nie tylko on przyglądał się temu zjawisku. Dla dopełnienia opisu tego, czym jest faszyzm przytoczę jeszcze słowa Umberto Eco. W 1995 r. wygłosił on na Uniwersytecie Columbia wykład, w którym zawarł 14 cech – jak to określił – „wiecznego faszyzmu”.  Przytoczę tu kilka z wymienionych przez niego cech.

– Kult tradycji. Polega on na wymieszaniu  najróżniejszych zasad, wierzeń i symboli. W naszym kraju szczególnym przykładem, może być tu zawołanie: „Polak-Katolik”, a także wybiórczo traktowane „bohaterstwo”, choćby w gloryfikowaniu mitu „Żołnierzy Wyklętych”. Przejawem takiego wymieszania jest też przyzwolenie na używanie znaku falangi, czy krzyża celtyckiego… Przejawem kultu tradycji jest też szczególne traktowanie kobiet. Widziana w „tradycyjnej” roli jest gloryfikowana, zaś pogardzana, kiedy występuje w innych.

– Odrzucenie nowoczesności, a także irracjonalizm. Na przykład niechęć do idei Oświeceni widzianych jako źródła upadku moralnego. Wzorce, które do tej pory wyznaczające standardy i cele, takie jak nowoczesność, otwartość, teraz uważane są za przejaw zagrażającej przyszłości narodu.

– Eco wymienia też kult „działania dla samego działania”. Nie musi ono być poprzedzone refleksją. Zbytnie rozważanie spraw jest wyrazem niemęskiej słabości. Kultura i  środowiska intelektualne traktowane z podejrzliwością. W naszej rzeczywistości, to dezawuowanie elit. Słowo „elita” stało się wręcz epitetem, a „mądrali”, obojętnie w jakiej dziedzinie należy tępić i usuwać. Umberto Eco pisze: „Niezgoda uznawana jest za zdradę odwrotnie niż w nowoczesnych społeczeństwach, które wychwalają niezgodę, jako środek poszerzenia wiedzy”. Zdrajcami są ci, którzy protestują – w kraju i w Europie – przeciw demontażowi demokracji. Nawet swoi mają nie wystawiać nosa poza otrzymany „przekaz dnia”, gdzie wyłożono, co mówić i jak co intepretować.

– Strach przed innymi, przed odmiennością i to nie strach rządzących, ale rządzonych. Inny? To ten, który zagraża, ten, który roznosi zarazki i gwałci kobiety.

– Obsesja spisku. Najlepiej międzynarodowego, ale wróg wewnętrzny też jest konieczny.  Informacji o spiskach pełno jest w rządowej telewizji i na ustach prominentnych polityków. Słychać to, każdego 10-tego. Wrogami są ci, którzy noszą białe róże, ci, którzy na forum Unii Europejskiej podnoszą fakt demontowania trójpodziału władzy, ale i niszczenia Puszczy Białowieskiej. Cechą faszyzmu jest więc uznawanie wrogów jednocześnie za bardzo silnych i bardzo słabych. Wiadomo, że Unia Europejska się rozpada; jednak jej symbolem są wszechpotężne Niemcy i biurokracja brukselska. Opozycja jest nijaka, ale totalna i mobilizuje „ulicę i zagranicę”…

– Pogarda dla słabszych, połączona z elitarnością mas. Każdy przynależy do najlepszego, wybranego narodu, ale zwolennicy władzy są jego najlepszymi członkami, stąd taka łatwość w nazywaniu kogoś „drugim sortem”, stąd pogarda…

To kilka z tych 14-tu cech, które Umberto Eco opublikował pod  tytułem „Ur-Fascism” („Wieczny faszyzm”) w dwutygodniku „The New York Review of Books” oraz w zbiorze esejów pt. „Pięć pism moralnych”…

Brzmi to momentami mało spójnie, ale taki właśnie jest faszyzm. Nie chodzi o spójność. Chodzi o narrację. O język. O odwrócenie znaczenia pojęć.

Popatrzmy wokół siebie i… Czy te objawy faszyzmu już są? Czy powinniśmy je zauważać i widzieć? Czy powinniśmy protestować?

Faszyzm zaczyna się od słów, od przyzwolenia na mowę nienawiści.

Faszyzm zaczyna się od słów, by przejść do czynów, a wtedy może już być za późno.

Grażyna Olewniczak