Ministerstwo nienawiści. Felieton Joanny Hańderek (40)

Ministerstwo nienawiści. Felieton Joanny Hańderek (40)

Ostatnio minister edukacji dostał świadectwo z czerwonym paskiem za niegodne zachowania i propagowanie nienawiści. W swoim felietonie zastanawiam się nad tą promocją nienawiści i pogardy wobec ludzi zakwalifikowanych jako inni. Co z tego wyniknie? Co dzieciaki zastaną we wrześniu w polskich szkołach?

Ministerstwo nienawiści to dwuznaczny tytuł. W Polsce teraz można by tak nazwać przynajmniej kilka ministerstw. Ministerstwo Sprawiedliwości – bo w zasadzie sieje nienawiść do każdego: „kto nie z nami, ten przeciwko nam”. Ministerstwo Środowiska – bo środowiska nienawidzi, a przyrodę pozwala bezkarnie eksploatować według prostej formuły: jest drzewo, to ściąć drzewo, jest dzik, to zabić dzika. Za chwilę będziemy mieli równie prosty rachunek: było środowisko naturalne, są konsekwencje działalności człowieka; nie ma ani lasu ani zwierząt, jest kryzys klimatyczny. Tylko że do takiego rachunku krzywd ministerstwo jeszcze nie dorosło.

Ostatnio jednak złoty laur nienawiści należy się zdecydowanie ministrowi edukacji. Minister Czarnek popisał się zdolnością używania mediów społecznościowych. Potrafił nawet włączyć kamerkę w swoim smartfonie i się nagrać. I tak cała Polska mogła wysłuchać mądrości w stylu „mężczyzna w sukience to zboczeniec”, a także sporo uwag o normie i normalności. Rozumiem, że Szkot w kilcie też zaszokuje pana ministra. A na temat greckich chitonów i rzymskich tóg coś świta w głowie człowieka odpowiedzialnego za nauczanie? Może śmieszna dla pana ministra, o ironio, edukacji będzie też toga uniwersytecka i prawnicza? A może jeszcze pośmiejemy się z sutanny?

Gdyby nieco wnikliwiej przyjrzeć się historii mody, to by się okazało, że nasze dzieciaki w marszach równości nie proponują nic nowego. Dopiero wiek XIX zrobił się jakiś taki ponury i smutny. Wcześniej świat był o wiele bardziej kolorowy. Kołnierzyki, żaboty, falbany, zdobne guzki, zapinki, paski, szlufki, kolorowe buciki z kokardami lub ozdobnymi klamrami, a do tego fantazyjne peruki – im większe, tym lepsze. W stroju mężczyźni konkurowali z kobietami, ale w makijażu wygrywali właśnie oni. Nałożone starannie upudrowanie było oznaką dobrego smaku. Bez szminki, bez pudru nikt się nie pokazywał publicznie. Jak rozumiem, to też dla pana ministra byłoby ohydne. No cóż, wiedza czasami bywa bolesna, dlatego trzeba uważać, czego się dzieci uczy. Jeszcze staną się tolerancyjne!

Na chwilę jednak zapomnijmy, że minister edukacji jest ignorantem i niewiele wie o świecie. To, co mówi, jakie wyraża sądy, jest nie tyle obraźliwe, ile stanowi bombę z podpalonym lontem. Młodzi ludzie ze środowisk LGBT są prześladowani i wypierani z przestrzeni publicznej, przez co przynajmniej połowa z nich cierpi na depresję i ma myśli samobójcze. Rozmowy na Paradzie Równości pokazały jedno: jest gorzej. Na ulicy nie należy trzymać się za ręce, chyba że jest się w związku heteroseksualnym. Można się żachnąć, że to żaden problem, ale moi drodzy heteroseksualni czytelnicy, wyobraźcie to sobie: taki drobny, codzienny gest, kiedy ukochana osoba trzyma nas za rękę, zwyczajna czułość, uścisk dłoni, objęcie się, przytulenie, a są ludzie, którzy za to mogą zostać pobici! Tu już nie mówimy o wielkich sprawach, prawach człowieka, prawach obywatelskich, tylko o codzienności, zwyczajności, o niepozornych zachowaniach, które dla zakochanych lesbijek czy gejów są niedostępne.

Nasza młodzież wyrasta w atmosferze nagonki i nienawiści. Młodzi heteroseksualni uczniowie są uczeni pogardy dla „innych”, nienawiści do „inności”. Młodzież homoseksualna, transseksualna uczy się, że jest „inna”, „gorsza”, „zła”. Osoby ze środowisk LGBT dostają prosty przekaz: „jesteście dziwadłami”, „nie ma dla was miejsca w naszym społeczeństwie”. Nastolatkowie, dzieci, które dopiero uczą się siebie, swojego ciała, poznają swoją seksualność, od samego początku zostają napiętnowane i potraktowane niemalże jak przestępcy.

Pan minister może mieć poglądy dowolne. Zajmuje jednak państwową posadę, jest na stanowisku reprezentatywnym i kluczowym dla naszej przyszłości, dlatego swoje prywatne zapatrywania powinien zostawić w domu. Jeśli chce mówić: „oj, to fuj”, niech to sobie mówi do własnej podusi. W mediach, w przestrzeni publicznej (elektronicznej i fizycznej) ma się zachowywać jak Minister Edukacji: racjonalnie, moralnie, kulturalnie. Minister Edukacji ma mieć wiedzę nie tylko o nauczaniu, ale również o społeczeństwie i seksualności, o jej różnorodności. Taka właśnie wiedza jest mu potrzebna, by budować programy i szkołę dla młodzieży. Minister Edukacji ma wziąć odpowiedzialność za młodzież, co oznacza etyczne zobowiązanie. Każde słowo Ministra Edukacji ma znaczenie.

Młodzież idzie do szkoły, miejsca kształtującego wiedzę i postawy obywatelskie. Jest to przerażające w naszych czasach, w kraju rządzonym przez ludzi, dla których nienawiść jest normą, obrażanie drugiego człowieka jest zasadą społecznego działania, a niechęć i odraza do innego są obowiązującą miarą. Młodzież idzie do szkoły i nie jest już tam bezpieczna.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!