Kuchnia magister Przyłębskiej. Felieton Fryderyka Zolla (249)

Kuchnia magister Przyłębskiej. Felieton Fryderyka Zolla (249)

Odbyło się Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Przyłębskiego. Jest to instytucja podobna do złowrogiego grzyba maczużnika, który zagnieżdża się w ciele mrówki i zmienia ją w zombie. To właśnie uczynił Trybunał Przyłębski z Trybunałem Konstytucyjnym. W swoim przemówieniu stojąca na czele maczużnika mgr Julia Przyłębska zaapelowała do mediów, by nie używać nazwy „Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej”. Już dawno dostosowałem się do tego postulatu i unikam słowa „konstytucyjny” w odniesieniu do struktury zarządzanej przez panią magister. Do tej pory łączenie nazwy Trybunału Konstytucyjnego z nazwiskiem jego prezesa odzwierciedlało wpływ, jaki osobowość wybitnego prawnika odciska na tej instytucji. W przypadku Trybunału Julii Przyłębskiej jest rzeczywiście inaczej. Nazwisko pani magister na zawsze pozostanie symbolem upadku instytucji, z której Polska mogła przez lata być dumna i która oddziaływała na inne kraje Europy. Trybunał Konstytucyjny był widocznym znakiem gigantycznego sukcesu polskiej transformacji, stojącej – jak się jednak okazało – na glinianych nogach. Magister Przyłębska ma rację, że w sformułowaniu „Trybunał Julii Przyłębskiej” coś zgrzyta. Faktycznie, mamy do czynienia z oksymoronem, choć to nie nazwisko pani magister jest tutaj problemem, ale sam termin „trybunał”, całkowicie błędnie zastosowany do tego, czym magister zarządza. Instytucja, w której uzgadnia się różne sprawy podczas gotowania piątkowych obiadów prezesowi PiS‑u, powinna nazywać się kuchnią. Dyskusję, czy stanowisko kuchni należy opublikować w Dzienniku Ustaw, uważam za jałową. Odpowiednim miejscem jest książka kucharska.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!