Konsensus. Felieton Adama Jaśkowa (69)

Konsensus. Felieton Adama Jaśkowa (69)

Baśnie, bajki i opowieści dziwnej treści towarzyszą człowiekowi, odkąd nauczył się mówić. Ile mają wspólnego z rzeczywistością, najlepiej wiedzą wędkarze. W czasach gdy o rzeczywistości i świecie wiedzieliśmy niewiele, bajkowe opowieści nie miały większego znaczenia, a oszustwa dotykały nielicznych. Dziś jesteśmy globalną wioską, której mieszkańcy nie odróżniają wiedzy od fikcji, tym bardziej że fikcja wygląda ciekawiej.

Pozyskiwanie wiedzy przez człowieka ma charakter indywidualny i wspólnotowy. Indywidualny, bo ktoś musi przeprowadzić doświadczenie lub czegoś doświadczyć. Wspólnotowy, bo doświadczenie jednostkowe wymaga potwierdzenia, a nierzadko nie wystarcza do sformułowania hipotezy, nawet jeśli jest poparte wynikami doświadczeń innych jednostek. Niezbędnym etapem jest zastosowanie praktyczne wiedzy, czyli sformułowanie teorii przewidującej określone zjawiska lub wydarzenia oraz dokonanie obserwacji potwierdzającej przewidywania teorii.

Według filozofa nauki Thomasa Kuhna dopiero zgromadzenie wielu „znaczących” odchyleń od przewidywań może sprawić, że konsensus naukowy wkroczy w fazę „kryzysu”. Kuhn sformułował model funkcjonowania nauki, który przyjęły nauki badające rzeczywistość, a nawet część nauk społecznych.

Z czasem zaczynamy dostrzegać, że – co poniekąd oczywiste – paradygmaty naukowe są ze sobą powiązane i nawzajem się wspierają. Opisują rzeczywistość, a zatem to logiczne, że aby opisać ją adekwatnie, muszą tworzyć kompletną całość. Im więcej wiemy o rzeczywistości, tym lepiej funkcjonują paradygmaty jako modele służące do przygotowywania praktycznych technologii. I te nowe technologie są kolejnymi dowodami na prawdziwość teorii.

Dyskusje naukowe dostępne są dla nielicznych. W zasadzie zawsze tak było, ale zasób wiedzy potrzebny do udziału w naukowych debatach zwiększył się znacząco w ciągu ostatnich 50 lat. Mniej jest też popularyzatorów nauki, podobnie jak mniej jest zainteresowanych śledzeniem jej rozwoju. Duża w tym zasługa mediów, ich komercjalizacji, a także komercjalizacji samej nauki. Media nastawione są na popularyzację „nowych” produktów, a nie zasad ich działania, zwłaszcza że owe produkty przy bliższym oglądzie mogłyby się okazać wcale nie takie nowe. Spadek zaufania do mediów oraz do władzy publicznej przekłada się na spadek zaufania do nauki, tym bardziej że instytucje naukowe i sami naukowcy nie radzą sobie ze skutkami komercjalizacji, a także z przypadkami oszust naukowych.

Można przyjąć, że jedną z przyczyn kryzysu zaufania do nauki i jej paradygmatów jest postmodernizm: kwestionowanie istniejących norm i systemów poglądów oraz zastępowanie ich własnym zdaniem. Sęk w tym, że tak zwane własne zdanie to iluzja. Olbrzymia większość ludzi ma zdanie cudze, które uznaje za własne. Nic bardziej zwodniczego niż kierowanie się własnym rozumem, które tak naprawdę jest przyswojeniem jakiegoś obiegowego poglądu, w najlepszym wypadku będącego etymologią naiwną, a w najgorszym teorią spiskową. Zresztą, sama nazwa „teoria spiskowa” wprowadza w błąd, sugerując strukturę podobną do naukowej, a przecież jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Teoria spiskowa nie jest nawet hipotezą, ale co najwyżej balladą łotrzykowską, bajką dla starszych dzieci lub starannie rozbudowanym oszustwem.

Baśnie, bajki i opowieści dziwnej treści towarzyszą człowiekowi, odkąd nauczył się mówić. Ile mają wspólnego z rzeczywistością, najlepiej wiedzą wędkarze. W czasach gdy o rzeczywistości i świecie wiedzieliśmy niewiele, bajkowe opowieści nie miały większego znaczenia, a oszustwa dotykały nielicznych. Dziś jesteśmy globalną wioską, której mieszkańcy nie odróżniają wiedzy od fikcji, tym bardziej że fikcja wygląda ciekawiej.

Teoria spiskowa posługuje się przykładami – nieważne, że na ogół zmyślonymi – oraz prostym wyjaśnieniem przyczynowo skutkowym. Bazuje na tym samym mechanizmie co pierwotne wierzenia parareligijne. Dlatego tak łatwo się rozprzestrzenia i zdobywa wyznawców. Szybko, łatwo, jak głuchy telefon.

A wiedza i jej przyswajanie wymagają czasu, namysłu, refleksji i zrozumienia.

I tego nam wszystkim życzę. I w dniu Darwina, i w Walentynki, i we wszystkie inne dni.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!