Kłopoty z wykształciuchem. Felieton Joanny Hańderek (5)

Kłopoty z wykształciuchem. Felieton Joanny Hańderek (5)

Wiadomość numer jeden: wojsko w szpitalach tropi łóżka ukrywane przez dyrekcję i lekarzy. Już wiemy, skąd nasze kłopoty! Słyszeliśmy zresztą od ministra dużo wcześniej, że lekarzom za bardzo pracować się nie chce. Nasz dobry rząd dwoi się i troi w programie koryto plus, żyły sobie wypruwa, by dać ukochanemu narodowi respiratory i szczepionki (choćby te na grypę, jakże bezproblemowo dla wszystkich dostępne), a tu wredni, leniwi lekarze siedzą na chorobowym, obijają się na kwarantannie, złośliwie ukrywają łóżka i bimbają sobie z karetek pogotowia czekających z pacjentami przed SOR‑em. Hit Internetu: lekarka nie chciała obsłużyć małego pacjenta, którego mama miała przyłbicę i odmawiała założenia maseczki. Zła lekarka, miga się od roboty!

Tak oto mamy prostą diagnozę. PiS w dobie kryzysu wyciągnął z szafy starego wroga: wykształciucha. Wykształciuch to bezwzględny drań, który czas marnuje na naukę, czyta książki, myśli krytycznie. Nic się skurczybykowi nie podoba. Od takich wykształciuchów roi się wśród naukowców, lekarzy, prawników, wszelkiej maści okropnych intelektualistów. To oni, a głównie medycy, winni są pandemii! Wojsko w szpitalach, nadzór komisaryczny to czytelny znak dla wyborców PiS‑u: nie damy wykształciuchom dłużej nami pomiatać, nie będzie intelektualista, lekarz, pluł nam w twarz! My naród PiS‑owski poradzimy sobie z elitkami. Siedział taki na studiach, robił specjalizacje, prowadził badania, a teraz gnida jedna mówi nam, co mamy robić. Niedoczekanie jego! To my, specjaliści misiewiczowi, wiemy lepiej. Nie będzie nam byle profesor dyktował, jak ogarnąć pandemię. A Niemiec też niech nie podskakuje, mamy wszystko, czego nam potrzeba, i sami możemy jeszcze pomóc temu zgniłemu Zachodowi. Niech się uczą od nas!

Naszemu umiłowanemu rządowi wiatr w oczy nieustannie wieje. Ideologia elgebete czy inna gendera łazi po ulicach i krzyczy same wulgarne słowa. Gendera nie wie, że pandemię mamy? Pewnie spiskuje z lewackim Zachodem, żeby osłabić zdrową narodową tkankę polskiego społeczeństwa! Więc włóczy się ta gendera i krzyczy, że nasz kochany rząd musi odejść. Na szczęście przywódca narodu się nie ugina, stoi twardo na swoim stanowisku i wydaje odezwy do narodu, żeby bronić kościołów i tradycji. Twardy człowiek, ani razu nie wyszedł do protestujących – wiadomo, z hołotą się nie dyskutuje, jak się jest z panów.

I tak się toczy ta wojna Polski z Polską, a tu ludzie umierają, codzienne zaniedbania coraz bardziej niebezpieczne dla życia i zdrowia, nie pomaga nawet ogłoszona przez PiS polityka optymistycznego myślenia, która miała uderzyć w koronawirusa. Pytanie jednak, co dalej. Zamiast zamrozić na czas pandemii przepisy regulujące nostryfikację i przyjąć z Ukrainy i Białorusi lekarzy chętnych do pracy w polskich szpitalach, zamiast zwiększyć dotacje na medycynę, zamiast kupić w uczciwym przetargu respiratory dostosowane do polskich standardów, rząd serwuje nam kolejną porcję nienawiści – tym razem nienawiści do lekarzy, złych wykształciuchów, którzy melinują łóżka w szpitalach. Jedno trzeba przyznać: PiS ma niezwykłą kreatywność w wymyślaniu absurdalnego wroga. Sęk w tym, że przy kolejnych ponad stu zmarłych dziennie przestało to już być śmieszne.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!