Każdy dzień jest jak święto i każde święto jest jak zwykły dzień. Felieton Marcina Nowaka (18)

Każdy dzień jest jak święto i każde święto jest jak zwykły dzień. Felieton Marcina Nowaka (18)

Co sprawia, że w tym właśnie dniu ma być szczególnie? Umowa społeczna, tradycja, religia, wydarzenia astronomiczne, kalendarzowe, cykliczne? Dlaczego 25 grudnia, a nie 14 maja lub 17 sierpnia? Zapewne niejedno wytłumaczenie możemy podać, aby świętować ten dzień.

Chrześcijanie świętują narodziny Jezusa – światłości świata. Prawosławni i grekokatolicy świętują je trzynaście dni później, bo używają innego kalendarza. Hebrajczycy w tym okresie świętują Chanukę, zapalając co dzień po jednej świecy z ośmioramiennego świecznika jako upamiętnienie cudownego podtrzymywania płomienia lampy oliwnej w świątyni jerozolimskiej przez osiem dni. Jako święto ruchome Chanuka wypada czasami także 25 grudnia (w 2016 i 2024 roku). Muzułmanie też świętują, mniej lub bardziej otwarcie, narodziny jednego z dwudziestu czterech proroków wspomnianych w Koranie: Jezusa. Prorok rozświetla nieprzewidywalność przyszłości.

Opisane wyżej interpretacje monoteistycznych religii nawiązują w mniejszym lub większym stopniu do różnych wyznań starożytności oraz wierzeń przedchrześcijańskich Celtów, Germanów, Skandynawów i Słowian. Starożytni Persowie czcili boga słońca Mitrę, który przyszedł na świat w ubogiej grocie, a dzień jego narodzin obchodzono dokładnie 25 grudnia. Święta te przypadają na okres przesilenia zimowego na półkuli północnej – najkrótsze dni w roku. Odtąd długość dnia wzrasta, symbolicznie więc światło zwycięża ciemności. Na półkuli południowej jednak to ciemność symbolicznie zwycięża wtedy nad światłem, bo dni stają się coraz krótsze.

Pisząc o tym wszystkim, nie staram się odebrać „magii” świętowania ani podważyć jego religijnych aspektów, ale chcę wskazać, jak bardzo jest wszystko umowne i osadzone w ziemskiej rzeczywistości.
Czy więc 25 grudnia wydarzyło się coś tak niezwykłego, co zasługuje na tak huczne świętowanie? Z pewnością nie. Święta ustanowiła tradycja oparta na wydarzeniach historycznych lub symbolicznych, na interpretacjach i reinterpretacjach. To rodzaj umowy społecznej.

Osobiście nie świętuję tego czasu jakoś szczególnie – zgodnie z tytułem tego tekstu: każdy dzień jest jak święto i każde święto jest jak zwykły dzień. Nie czekam na specjalne dni w roku, żeby obdarowywać, także dobrym słowem, pomocą, szczęściem, przebaczeniem, wdzięcznością, przyjacielską lub profesjonalną radą. Po prostu staram się to czynić w danym momencie, w tej właśnie chwili, choćby to był 6 maja czy 27 listopada. Jeżeli moja słabość lub coś innego sprawiają, że dany moment mija, to z pewnością nadejdzie kolejny, już inny, który będzie oczekiwać ode mnie innego rodzaju świętowania: odpoczynku, pracy, rozmowy, spotkania, wsparcia bliskiej lub po prostu napotkanej osoby, dostrzeżenia bezdomnego, przebaczenia…

Czy wspólne świętowanie ma dodatkową wartość? Osobiście uważam, że nie, ale gdy świętuję z innymi, cieszę się dokładnie tak samo jak wtedy, gdy spędzam dzień samotnie. Tych dwóch rzeczy nie można porównywać i nie można przedkładać jednej nad drugą. Czasami wybieramy świętowanie samotne, a czasami grupowe, rodzinne, społeczne. Wszystkie te sposoby są dobre. Każdy niesie pozytywne i negatywne konsekwencje, uwypukla jedno, a uszczupla drugie. To, co świętujemy, zależy od nas. To, jak świętujemy, też zależy od nas i zawsze mamy wybór. Żadna tradycja i żadna religia nie powinna nam tego narzucać.

Dziś Facebook przypomniał moje życzenia z 2016 roku. Życzyłem wtedy świętowania w zgodzie z samym sobą. To bardzo ważne. To, co na zewnątrz, musi być w zgodzie z tym, co jest wewnątrz. Tylko wtedy jest to autentyczne i prawdziwe. Prezenty są trafione, przebaczenie szczere i uzdrawiające, słowa pocieszenia pocieszające, a życzenia operujące, działania skuteczne.

Każdy świętuje lub nie świętuje na swój sposób. Każde podejście jest dobre – inne, ale dobre. Każdy ma prawo do takiego, a nie innego świętowania i trzeba to uszanować. Jedni świętują w gronie rodzinnym, inni z przyjaciółmi, niektórzy religijnie, inni wręcz przeciwnie. Niektórzy bez choinki i bez innych symboli. Trudno jest świętować gdy tradycja, zwyczaj zniewala, wymusza pewnego rodzaju zachowania. Wtedy nie jest to świętowanie, a pozbawione sensu wypełnianie. Koniecznie karp, koniecznie uszka, koniecznie o pierwszej gwiazdce, koniecznie ze śniegiem, koniecznie ze słońcem, bo w przeciwnym razie nie będą to święta. Cieszę się, że ktoś odnajduje się w rodzinnym, wspólnotowym świętowaniu. Ja odnajduję się samotnie, czuję się w tym spełniony i ma to swoje uroki. Nie świętuję religijnie, ale świętuję bieżącą chwilę i to, co ona ze sobą niesie.

Dziś też może być piękne, cudowne, zwyczajne/świąteczne popołudnie.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!