Głos suwerena i sąd. Felieton Fryderyka Zolla (21)

Głos suwerena i sąd. Felieton Fryderyka Zolla (21)

PiS, uzasadniając swoją władzę i własne pomysły na – w dużej mierze niekonstytucyjne – przekształcanie państwa, powoływało się dotychczas na wolę wyborców, cynicznie nazywanych suwerenem. Jednocześnie przygotowywano strategię na wypadek, gdyby suwerenowi przyszło do głowy rozwiązanie niezgodne z wolą prezesa. Rzeczywistym suwerenem ma bowiem być prezes. Jednym z takich PiS‑owskich środków zapobiegawczych jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, powołana także do rozstrzygania kwestii wyborczych. Obsadzona osobami wyłonionymi najpewniej w niekonstytucyjnej procedurze, ma decydować o protestach wyborczych i ważności wyborów, przenosząc swój brak legitymacji na całe państwo. Osoby orzekające w tej Izbie mają własny interes w utrzymaniu władzy przez PiS, bo tylko przy nim mogą być pewne swoich stanowisk w Sądzie Najwyższym. Problem polega na tym, że bez względu na to, czy rozstrzygnięcie będzie w pełni zgodne z prawem czy nie, nigdy nie wzbudzi zaufania, bo nie będzie stał za nim autorytet niepodważalnie wybranych sędziów. Okazuje się też, że PiS chce zignorować werdykt własnych wyborców, którzy woleli innych kandydatów na posłów niż Piotrowicz. Obiecując różne korzyści osobom, które otrzymały więcej głosów od Piotrowicza, PiS namawia je do rezygnacji z mandatu posła. Jest to sprawa kluczowa. Spełniający ślepo wolę prezesa Piotrowicz nie może nie wejść do Sejmu, bo wtedy stanie się oczywiste, że pełne posłuszeństwo prezesowi nie popłaca. To zupełnie nowa sytuacja: PiS traci łączność z decyzją wyborców. Upada ostatni element uzasadnienia władzy, jakim jest wola obywateli wyrażona w legalnych wyborach.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!