Fundusz Odbudowy trzeba ratyfikować, czyli polemika z Fryderykiem Zollem. Felieton Wiktora Antolaka (13)

Fundusz Odbudowy trzeba ratyfikować, czyli polemika z Fryderykiem Zollem. Felieton Wiktora Antolaka (13)

Fundusz Odbudowy to nie tylko pieniądze. To łącznik z Unią Europejską i ekonomiczny bezpiecznik dla jakiegoś minimum praworządności – czy raczej tego, co z praworządności zostało. Usunięcia tego bezpiecznika ryzykować nie można.

Nie będę tu bronił Lewicy, bo postępowanie jej liderów w sprawie Funduszu Odbudowy jest nie do obrony. Nie sądzę wprawdzie, że należy wykluczać każdą formułę rozmów z niedemokratyczną władzą, ale kuluarowe spotkanie liderów jednej tylko partii opozycyjnej z Morawieckim i jego przybocznymi jest – ujmując to delikatnie – budzącą niesmak nielojalnością. Nielojalność ta nie pozostaje też bez konsekwencji, bo sprzeciw Solidarnej Polski wobec Funduszu wymusił na PiS-ie pewne ustępstwa, a nie tylko wygłaszanie ogólnych, fasadowych i nieegzekwowalnych deklaracji. Niemniej nie zgadzam się z Fryderykiem Zollem, gdy pisze, że Lewica pokrzyżowała szyki Koalicji Obywatelskiej. Powód, dla którego tak twierdzę, jest prosty: uważam, że takich szyków Koalicja Obywatelska po prostu nie sformowała. Nietrudno znaleźć w Internecie wypowiedzi Borysa Budki czy Katarzyny Lubnauer gwarantujące wsparcie dla rządu w sprawie Funduszu. W marcu, jak donosiła „Gazeta Wyborcza”, pojawił się plan Kazimierza Ujazdowskiego, który zakładał powstanie agencji koordynującej dysponowanie pieniędzmi z Unii. Plan ten jednak miał zostać w partii zablokowany, a stanowisko Koalicji Obywatelskiej wydawało się coraz mniej czytelne. Zapanowało przekonanie – podsycane sporami w koalicji rządzącej – że fiasko ratyfikacji Funduszu może się przyczynić do upadku Zjednoczonej Prawicy.

Plan ten jednak był z góry skazany na porażkę. Szanse upadku rządu były znikome. Jeśli trwanie przy władzy oznacza ochronę przed odpowiedzialnością karną (na odpowiedzialność karną Morawieckiego za wybory kopertowe wskazują nawet wewnętrzne analizy służb prawnych Kancelarii Premiera ujawnione w raporcie NIK), to rządzących nie zdoła podzielić fiasko jednego głosowania, choćby tak istotnego jak to dotyczące Funduszu. Rząd sam się wyżywi, a „suwerenowi” wyjaśni, że ewentualna utrata pieniędzy unijnych to wina opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, która głosowała przeciw i zniweczyła trud Kaczyńskiego w zapewnianiu Polakom dobrobytu. Nie takie rzeczy dzięki rządowej propagandzie przechodziły i ta też by przeszła. Nierozsądne było oczekiwanie, że wszystkie kluby opozycyjne wezmą udział w realizacji projektu, który – jak oceniam – dawał nikłe szanse na powodzenie, a zdruzgotałby najprawdopodobniej wizerunek opozycji jako tej, która sprzeciwia się wynegocjowanym przez PiS „pieniądzom dla Polek i Polaków”. Dodajmy jeszcze, że wobec zrywania kolejnych relacji (zwłaszcza prawnej i aksjologicznej) z Unią Europejską, relacja ekonomiczna jest ostatnią, jaką brak ratyfikacji Planu Odbudowy mógłby jeszcze zniweczyć. Relacja ta – szczególnie wobec działającego zapewne już wkrótce mechanizmu „pieniądze za praworządność” – jawi się jako jedyny efektywny środek nacisku na polskie antydemokratyczne władze. Fundusz Odbudowy to zatem nie tylko pieniądze. To ekonomiczny bezpiecznik dla jakiegoś minimum praworządności – czy raczej tego, co z praworządności zostało. Usunięcia tego bezpiecznika ryzykować nie można.

Przegrana, o której pisze Fryderyk Zoll, zaczęła się wcześniej niż nieroztropne posunięcie Lewicy. Gdyby Koalicja Obywatelska w porozumieniu z przynajmniej niektórymi innymi klubami przedstawiła swój projekt zadysponowania Funduszu, to PiS, sprzeciwiając się temu, wzięłoby na siebie piętno ugrupowania, które chce pieniędzy dla siebie, a nie dla społeczeństwa, i blokuje konstruktywne pomysły opozycji. Sądzę więc, że nie tylko – o czym pisze Fryderyk Zoll – Lewica wykiwała Platformę (a przy okazji siebie), ale też Platforma zakiwała się sama. Teraz zaś, by odwrócić od tego uwagę, skupiła się na jeszcze gorszym błędzie Lewicy. Rację ma Bartłomiej Sienkiewicz: okoliczności nie pozwalają na dalsze przepychanki między KO a Lewicą. PiS chce przepchnąć Fundusz Odbudowy przez Sejm już 4 maja, a zatem konieczna jest niemal natychmiastowa konsolidacja opozycji. To jedyny sposób, by popełnione błędy choćby w części naprawić.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!