Donbas. Felieton Fryderyka Zolla (397)

Donbas. Felieton Fryderyka Zolla (397)

Po początkowych sukcesach wojna w Donbasie weszła w krytyczną fazę. Nawet największe męstwo ukraińskiej armii nie wyrówna dwudziestokrotnej przewagi armii rosyjskiej w artylerii i innym ciężkim sprzęcie. Mszczą się teraz niekończące się dyskusje o maderach i leopardach, o tym, czy Ukraińcy będą w stanie się nimi posługiwać. Mszczą się wielodniowe rozważania, czy ewentualnie dostarczone Ukraińcom rakiety nie zostaną użyte do ataku na rosyjskie terytorium (bo przecież wojna ma dotyczyć tylko terytorium Ukrainy).

A może należałoby gruntownie zmienić podejście? Może rzeczywiście – jeżeli Ukraina uzna to za potrzebne i tylko na jej żądanie – NATO powinno wysłać siły, które zabezpieczą terytorium Ukrainy niezajęte przez Rosję, tak by siły ukraińskie mogły się skupić na odbiciu terytorium zajętego? W ten sposób usunięto by groźbę ataku ze strony Białorusi, wiążącą obecnie oddziały Ukrainy. Może siły NATO powinny wejść na terytorium Mołdawii – również tylko na jej żądanie – aby zabezpieczyć jej teren przed ewentualną agresją i jednocześnie wybić z głowy rosyjskim wojskom w Naddniestrzu pomysł natarcia na Odessę? Może należy posłuchać Litwy i zorganizować konwoje ze zbożem przez Morze Czarne, aby odblokować dla handlu morskiego bezprawnie zawładnięty przez flotę rosyjską akwen?

Jak długo Zachód będzie się trząsł ze strachu za każdym razem, gdy Putin zmarszczy brwi? Wsparcie militarne Ukrainy nie jest agresją przeciwko Rosji. My, Zachód, robimy dokładnie to, co Francja i Anglia zrobiły w roku 1939. Dobrze nam z tym? Nauczyliśmy się jednak, jakie są konsekwencje tej postawy. A sytuacja jest o tyle inna, że wtedy pomoc państw zachodnich musiała oznaczać wtargnięcie na terytorium Niemiec. Dziś nikt nie oczekuje atakowania Rosji. Chodzi o pomoc Ukrainie na jej suwerennym terytorium i tylko w zakresie, o jaki Ukraina sama poprosi. Jeżeli tego nie zrobimy, będziemy mieć Buczę w Suwałkach, i to w całkiem nieodległej przyszłości.

Jacek Żakowski pisze, że Duda mógł sobie pozwolić na wojownicze przemówienia w Radzie Najwyższej w Kijowie, bo jego słowa nie mają znaczenia, a słowa Macrona czy Scholza mają. Żakowski się myli. Słowa Dudy wypowiedziane w Kijowie mają znaczenie. Prezydenturę Dudy oceniam jak najgorzej, teraz jednak prezydent pokazuje się z najlepszej strony. Słowa Prezydenta RP wypowiedziane w Kijowie budują sojusz polsko-ukraiński, który ma szanse zrównoważyć siłę Rosji. Oczywiście, wskazana wyżej pomoc dla Ukrainy mogłaby się odbywać tylko w wyznaczonych przez Ukrainę ramach, aby nie wzbudzić lęku Ukraińców w odniesieniu do zachodniej Ukrainy. Tu na Polakach ciąży obowiązek najwyższej wrażliwości wobec nawet najbardziej nieracjonalnego strachu. Wszelkie wsparcie będzie zawsze przedmiotem ataku propagandy rosyjskiej, która cały czas pracuje nad zasianiem niezgody między Polakami i Ukraińcami. To też jest ważny front, na którym wszyscy musimy wykazać się mądrością, ostrożnością i współczuciem. A my, zwykli obywatele, musimy nieść pomoc. Musimy pomagać żołnierzom walczącym i rannym, pomagać cierpiącej ludności cywilnej. Jeżeli będziemy solidarni, oni nas nie zwyciężą.

  Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!