Dalej jest noc i reduta. Felieton Fryderyka Zolla (272)

Dalej jest noc i reduta. Felieton Fryderyka Zolla (272)

Proces przeciwko Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu pokazuje, jak łatwo jest nadużyć instytucji prawa cywilnego do stłumienia wolności nauki.

Proces przeciwko Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu wytoczony przez Redutę Dobrego Imienia godzi wprost w wolność badań naukowych. Pokazuje też słabość polskiego prawa cywilnego. Prawo to chroni dobra osobiste za pomocą tzw. klauzul generalnych, czyli pojęć nieostrych. Bardzo trudno jest przewidzieć, jakie zachowanie stanowi naruszenie dóbr osobistych, dlatego przepis ten należy interpretować bardzo rygorystycznie. Nie wolno go stosować jako protezy służącej do ochrony interesów ponadindywidualnych. Zdarza się to jednak coraz częściej – niekiedy w sprawie na pierwszy rzut oka dobrej, takiej jak ochrona środowiska, a niekiedy, jak tutaj, w odniesieniu do tożsamości i dumy narodowej (tak samo próbuje się chronić „dobre imię narodu polskiego” w nieuchylonych przepisach ustawy o IPN). Widać wyraźnie, jakie zagrożenie dla wolności badań naukowych, a w istocie dla wolności w ogóle, tworzy przepis guma, który nie wskazuje jasno, co jest zakazane i jaka grozi za to sankcja (jak wysokie będzie zadośćuczynienie). W prawie cywilnym nie funkcjonuje odpowiednik obowiązującej w prawie karnym zasady nullum crimen sine lege – „nie ma przestępstwa bez normy prawnej zakazującej danego zachowania” (przy czym zakaz taki musi być precyzyjny, tak by każdy wiedział, jakie zachowanie zaprowadzi go na ławę oskarżonych). I tu rodzi się prawdziwe niebezpieczeństwo. Władza autorytarna, która chce utrzymać pozory, ma kłopot z prawem karnym, bo standardy ochrony przed skazaniem za czyny niepopełnione lub wprost niezabronione są w nim wysokie. Prawo cywilne natomiast pozwala na bardzo wiele. A gdy władza zacznie kontrolować sądy, to już hulaj dusza! Zaroi się wtedy od różnych redut dobrego imienia, wygodnych dla władzy, bo pozwalających jej niszczyć ludzi w sposób mniej widoczny dla opinii międzynarodowej. Uczeni niech się zajmują ukazywaniem chwały narodu. Jeśli zaś przyjdzie im do głowy szukać niewygodnej prawdy, znajdzie się na to reduta. Nad polskim wymiarem sprawiedliwości zapada głęboki mrok.

PS. Sąd nakazał pozwanym przeproszenie, nie orzekł jednak o zadośćuczynieniu. Pozornie kompromisowy wyrok nie zmienia problemu ograniczeń wolności nauki przez bardzo ogólnie sformułowane przepisy o ochronie dóbr osobistych.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!