Czy leci z nami pilot? Felieton Joanny Hańderek (65)

Czy leci z nami pilot? Felieton Joanny Hańderek (65)

Antyszczepionkowcy i antycovidowcy górą! Rezygnacja najlepszych polskich specjalistów z Rady Medycznej świadczy o haniebnych zaniedbaniach naszego rządu. W dzisiejszym felietonie piszę o przerażającej sytuacji, w której polityczne poparcie i trwanie na stanowiskach jest ważniejsze od myślenia o dobru obywatelek i obywateli.

Szybkie zakupy przed weekendowym szaleństwem. System opracowany od dłuższego czasu: bieg z rana, tak by tłum jeszcze nie zdążył rozlać się po sklepach. Moje roślinne jedzonko coraz droższe, ale chyba jak każdy i każda w tym kraju już się nie dziwię na widok kalafiora za 8 czy 9 złotych. Czas na odchudzanie! Minister edukacji wspomniał kiedyś o nadmiernej wadze dziewczynek, może więc PiS chce teraz odchudzić hurtem cały naród. Będziemy bardzo fit.

Ceny w sklepach to nie jedyny problem, a największy stanowimy niestety my sami. Maseczka pod brodą, nos i usta na wierzchu. Zwrócenie uwagi grozi awanturą. Obrońcy wolnego oddechu nie liczą się z nikim i niczym. Pobicie kobiety, pokrzykiwanie na starszą osobę, agresja wisząca w powietrzu już po przekroczeniu sklepu. W galeriach ochrona nie reaguje, ochroniarze zresztą często sami noszą maseczki pod nosem, a sprzedawczynie i sprzedawcy oberwali już tyle razy, że wolą się nie odzywać.

Antyszczepionkowcy rządzą. Wrogowie maseczek i dystansu społecznego zawłaszczyli przestrzeń publiczną. Nie mówi się o osobach, które możemy zakazić, nie ma dyskusji o konsekwencjach takich zachowań. Liczy się głos wyroczni pokroju Edyty Górniak, według których pandemii nie ma i już. Statystyki śmiertelności bagatelizuje się nonszalanckim stwierdzeniem, że przecież ludzie zawsze umierali i umierać będą. Obywatelska postawa w wersji polskiej: a co mi tam, byleby zachować swobody. Nic o nas bez nas, pan na zagrodzie równy wojewodzie. Dumny i nieujarzmiony naród, szczycąc się swoim umiłowaniem wolności, dziarsko chadza z maseczką pod nosem i nie zawraca sobie głowy ludźmi, którzy zostaną zakażeni.

Do braku odpowiedzialności społecznej dochodzi brak odpowiedzialności politycznej. PiS cały czas spogląda nie na statystyki zachorowań i umieralności, ale na słupki poparcia wśród wyborców. Interesuje go jedno: utrzymać się przy korycie plus. Rada Medyczna od miesięcy apelowała, proponowała strategie działań, ale PiS wie swoje. Skoro ich wyborcy nie chcą się szczepić, przecież nie wprowadzi się paszportów covidowych. Skoro ich wyborcy nie wierzą w COVID, a szczepionki uważają za zło, bo z zarodków ludzkich robione (idźmy na całość – może noworodki porywa się rodzicom prosto z ramion, żeby z nich zrobić szczepionki?), to PiS nie może narzucić obowiązku szczepienia.

W krajach z dużo niższą śmiertelnością stosuje się proste rozwiązania: nie masz szczepienia, to nie pracujesz; nie masz paszportu covidowego, to nie wchodzisz do lokali publicznych. To naprawdę niewiele, a ratuje wielu. Dlaczego pracodawca nie może sprawdzić, czy jego pracownicy są zaszczepieni? Co złego w wymaganiu, byśmy dbali o siebie wzajemnie? Co jest tak uwłaczającego w wyciągnięciu komórki z kieszeni i pokazaniu, że jesteśmy zaszczepieni lub zrobiliśmy test? PiS dało się omotać retoryce antyszczepionkowców, bzdurom na temat odbierania wolności, pozbawiania godności, wprowadzania segregacji. W tym całym bełkocie nie ma słowa o ludziach umierających w osamotnieniu, o seniorach i seniorkach uwięzionych w domach, o osobach bez odporności, przewlekle chorych, którym odbiera się szansę na spokój i normalną egzystencję.

Polski rząd ulega demagogii i szantażowi oszołomów, doprowadzając do tego, że mnóstwo ludzi choruje i umiera, a tym z nas, którzy nie mogą się zaszczepić z powodów medycznych lub zaszczepili się, ale nie uzyskali odporności, odbiera się prawa obywatelskie. Osoby potrzebujące wsparcia zostały, jak zawsze, tego wsparcia pozbawione. Dam przykład. Moja znajoma choruje od lat na stwardnienie rozsiane. Ostatnio miała poważny rzut choroby, który pozbawił ją czucia w nogach. Dziewczyna została przykuta do wózka. Dlaczego? Bo zakaziła się koronawirusem. Była wprawdzie zaszczepiona, ale stwardnienie rozsiane osłabia odporność organizmu. Co takiego zrobiła? Nic – poszła do sklepu, a nawet zaszalała i wypiła kawę do kawiarni. Można było uniknąć pogorszenia stanu zdrowia, ale nasz rząd nie uczynił nic, by chronić takie osoby jak ona. Gdyby zabezpieczenia były dobrze skonstruowane, gdyby rządzący posłuchali Rady Medycznej…

Jesteśmy w okresie wzrostu zachorowań, między czwartą a piątą falą. W Radzie Medycznej pustki, bo większość jej członków zrezygnowała w proteście wobec haniebnej polityki PiS-u i bagatelizowania ich zaleceń. Jak zareagowali rządzący? Posłanka Anna Maria Siarkowska radośnie stwierdziła, że Rada Medyczna i tak nie cieszyła się zaufaniem społecznym i nie pracowała jak należy. Pani posłanka zanegowała nawet medyczne argumenty Rady. Były marszałek Sejmu Stanisław Karczewski oświadczył, że dostał już smsy od licznych lekarzy, którzy do Rady Medycznej chętnie wejdą.

I tak PiS bawi się naszym kosztem. A co tam, że ktoś umiera, ktoś cierpi, ktoś pozbawiany jest swoich praw. Grunt, żeby pozostać u władzy. W sumie, jeżeli obowiązek noszenia maseczek ogranicza i łamie nasze swobody, jeżeli paszport covidowy i obowiązkowe szczepienia są tak koszmarnie złe, to może PiS zlikwiduje też przepisy drogowe? Czerwone światło na skrzyżowaniu musi przecież okropnie ograniczać naszych królów wolności. Hańba i skandal! Powiedzmy odważnie: stop czerwonym światłom na ulicach polskich miast! Niech nastanie wolność – chcesz, to jedź i nie przejmuj się czerwoną dyktaturą!


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!