Czas dla Kalwarii i jej mieszkańców. Felieton Marcina Nowaka (23)

Czas dla Kalwarii i jej mieszkańców. Felieton Marcina Nowaka (23)

Malownicze miasto i gmina Kalwaria Zebrzydowska położona na pograniczu Beskidu Makowskiego i Pogórza Wielickiego. Zamieszkała przez wielu wspaniałych, cudownych, pełnych kreatywności i innowacyjności mieszkańców. Ogromny potencjał ludzki, ekonomiczny i turystyczny – wykorzystany, czy zaprzepaszczony?

Kalwaria ma to szczęście lub nieszczęście, że na jej terenie znajduje się sanktuarium związane z Janem Pawłem II. Powszechnie forsowana opinia głosi, że jest ono siłą napędową lokalnej gospodarki. W rzeczywistości jednak miliony duchowych turystów nie przekładają się ani na dochody gminy, ani na zwiększenie przychodów lokalnych przedsiębiorców. Pielgrzymki przybywają głównie autokarami, bo za jednym zamachem trzeba też zaliczyć papieskie Wadowice, a pod koniec dnia wrócić do królewskiego Krakowa. W samej Kalwarii spędzają nie więcej niż kilka godzin i owszem, zostawiają tysiące złotych, ale w lokalnym centrum usług duchowych. Swoją obecnością obciążają jedynie i tak zakorkowaną codziennie drogę krajową 52.

I tak kalwarianki i kalwarianie żyją z okruchów spadających im z pańskiego stołu.

Szczycące się czterowiekową tradycją lokalne rzemiosło sprowadzone zostało do kilku znaczących graczy, którzy skupiają cały miejscowy potencjał, a Cech Rzemiosł Różnych już dawno przestał odgrywać rolę siły napędowej lokalnej przedsiębiorczości. Zresztą współpraca przedsiębiorców zawsze przegrywała z indywidualizmem. Nie oceniam, czy to dobrze, czy to źle, bo w zależności od przyjętego kryterium można znaleźć zalety i wady takiego, a nie innego rozwoju sytuacji.

Burmistrz przez lata utrzymywał się na stanowisku, umiejętnie żeglując przy zmiennych wiatrach krajowej i małopolskiej polityki. Nie odmawiam mu sukcesów, bo tych ma całkiem sporo. Można o nich poczytać na stronach Urzędu Miasta oraz u lokalnego dostawcy „niezależnej” informacji kalwaryjskiej. Zresztą trudno by było mu się utrzymać na stanowisku, gdyby przez 26 lat popełniał same pomyłki. Jego urzędowanie, mimo że było i jest pełne sukcesów, obfituje też we wstydliwe porażki, a kalwarianie i kalwarianki najlepiej o tym wiedzą.

Dziś istnieje konieczność rozmowy o przyszłości Kalwarii. Czy 66-letni dziś burmistrz uzna, że warto zejść ze sceny niepokonanym, czy wręcz przeciwnie, nadal będzie chciał rządzić? Obstawiam drugi wariant, bo niewielu ludzi stać na to, by umieć sobie powiedzieć: „dość – czas na młodszych ode mnie”. Zresztą, narzucona odgórnie maksyma „raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy” nie pomaga w podejmowaniu tak dojrzałych decyzji. Wygodniej jest trwać za wszelką cenę i tłumaczyć, że to dla dobra społeczeństwa. Można też grać kartą stabilizacji i przewidywalności. Po 26 latach wiadomo, czego mniej więcej można się spodziewać, a czego już prawdopodobnie nie.

Tymczasem sukcesy i porażki koegzystują obok siebie w historii obecnej ekipy rządzącej. Sprawujący władzę mogą uwypuklać swoje sukcesy, a za porażki winić politycznych przeciwników, ale to jest „słabe”, jakby rzekło młode pokolenie. Faktycznie jest to przejaw słabości. Polskie powiedzenie: „co złego, to nie my” niekoniecznie ma zastosowanie do sprawujących władzę…

Jest też pytanie o następców, bo ci nie będą mieli łatwo. Niektórzy będą chcieli zachować obecny tok rozumowania i rozwoju miasta i gminy, opierając się na potrzebie bezpieczeństwa, przewidywalności i (oczywiście) wyolbrzymionych sukcesów. Inni będą woleli skierować rozwój na nowe tory, wywołując wiele pytań, na które nie zawsze da się od razu udzielić odpowiedzi. Pojawi się za to nadzieja na sensowną zmianę w obszarach obecnie zaniedbanych. Będzie też trzeba walczyć o niezależność wobec narzuconej przez politykę krajową i sowicie nagradzanej lojalności partyjnej. Czy znajdzie się kandydat, który będzie chciał z zacięciem prawdziwego społecznika podjąć trudne tematy, z którymi borykają się na co dzień mieszkańcy miasta i gminy Kalwaria Zebrzydowska? Czy wręcz przeciwnie, zgłoszą się osoby unikające trudnych społecznie tematów, lojalne wobec matki partii i całkowicie zależne od centrum usług duchowych?

Jedno jest pewne: nadszedł czas na działanie mieszkańców gminy Kalwaria Zebrzydowska. Czas na rozmowy o naszej przyszłości, o przyszłości naszego wspólnego domu.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!