Choćby jeden polski uniwersytet. Felieton Fryderyka Zolla (200)

Choćby jeden polski uniwersytet. Felieton Fryderyka Zolla (200)

29.07.2020

Swój pierwszy felieton poświęciłem uniwersytetowi. Obserwowałem wtedy ze smutkiem, jak znikają republiki profesorów, ojczyzny wolności i wiedzy. Patrzyłem na reformę Gowina pełen obaw, że przekształcenie uniwersytetu w rektorską dyktaturę utoruje drogę do bezpośredniego uderzenia w swobody akademickie. Rzeczywiście, powstała struktura, w której wystarczy mieć rektora, by rządzić uniwersytetem. W razie potrzeby można dokonać drobnej zmiany w ustawie i już nie będzie żadnego sposobu, by legalnie przeciwstawić się niszczeniu uniwersyteckiej wolności. Uniwersytet uwiera władzę. Rządzący uważają, że tu właśnie trzeba szukać przyczyny, dla której młodzi ludzie odwrócili się od Andrzeja Dudy. Coraz wyraźniej głosi się zatem konieczność rzucenia uczelni na kolana. Ostatnio Rafał Zakrzewski przytoczył w „Gazecie Wyborczej” słowa Jacka Kurskiego, który podkreśla, że trzy i pół roku do wyborów parlamentarnych należy między innymi wykorzystać na stworzenie „prawdziwie polskiego uniwersytetu”. Wspaniale. Uczyć tam będą Polacy spełniający kryteria polskości Jarosława Kaczyńskiego. Wiedza będzie prawdziwie polska, a niepolską naukę się wypędzi. Taki program już jednak sformułowano. Wystarczy słowo „niemiecki” zastąpić słowem „polski” i znaleźć odpowiedniki pewnych nazwisk, a mowa rektorska Martina Heideggera będzie pasowała jak ulał. Trzy lata to niedużo, po co więc wymyślać od nowa to, co tak świetnie kiedyś już wymyślono?


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!