Cena demokracji i Zaduszki. Felieton Fryderyka Zolla (230)

Cena demokracji i Zaduszki. Felieton Fryderyka Zolla (230)

Większość opozycji na wiosnę domagała się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Chodziło także o przełożenie wyborów. Rząd, naciskany przez prezesa, wybory forsował i chociaż nie dopiął swego w maju, już miesiąc później Polacy poszli do urn. Teraz spełnia się to, czemu opozycja próbowała zapobiec. Rząd luzował obostrzenia, a premier zachęcał emerytów do licznego stawienia się w lokalach wyborczych, bo pandemię jakoby opanowano. Opozycja nie chciała wyborów również dlatego, że podporządkowanie działań rządu logice polityki, a nie logice walki z pandemią musiało się skończyć właśnie tak, jak się kończy obecnie. Kraj tonie, pokonany przez wirusa. A przecież mogło być inaczej. Odłożenie wyborów (jakże brakuje nam teraz Sasinowych 70 milionów!) i współpraca z opozycją w przeprowadzaniu kraju przez czas zarazy mogłyby przynieść owoce. Covidowej jesieni dałoby odpór solidarne społeczeństwo i silne państwo. Tymczasem państwo woli się zajmować pokazowymi aresztowaniami, łącznie ze spektakularnym przedstawieniem zarzutów nieprzytomnemu (pani prokurator tanim kosztem weszła na stałe do historii), pogrążając się w chaosie i anarchii. Tu też odsłania się beznadziejna słabość skrajnie scentralizowanego państwa. Gdyby władza była podzielona między wyposażone w szerokie kompetencje województwa, z pandemią walczono by efektywniej, bo lokalne samorządy same dobierałyby odpowiednie środki.
Władysław Kosiniak-Kamysz skarży się, że prezydent milczy, że faktycznie abdykował. Rzeczywiście, Andrzej Duda nie biega już w harcerskim mundurku i z hełmem na głowie, walcząc osobiście z wirusem, jak to czynił w kampanii wyborczej. Zniknął. Jego znikniecie ma jednak mandat wyborczy. Pisałem tu, że wybór Dudy to opowiedzenie się za zniesieniem urzędu Prezydenta. I ludzie tak właśnie wybrali. Dlatego gdy burzyła się Białoruś, Duda pruł fale skuterem wodnym. Teraz zapewne zbiera kasztany albo robi kolaże z liści. Pozycję w państwie zajmuje taką, jak mu to dobitnie pokazał sam prezes podczas powołania gabinetu. Brak prezydenta ma legitymację wyborców i sankcję Kaczyńskiego. Nie dziwmy się, że nastały Wielkie Zaduszki. Przyczyniło się do nich nasze głosowanie i nasze polityczne wybory. Woleliśmy trochę gotówki w ręku niż budowę solidnych podstaw usług publicznych, w tym służby zdrowia. Trafnie powiedział Sasin: demokracja ma swoją cenę. A demokracja PiS‑owska ma cenę podwójną. Płacimy ją wszyscy.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!