Biała Róża. Felieton Fryderyka Zolla (379)

Biała Róża. Felieton Fryderyka Zolla (379)

Wczoraj w Krakowie odbyła się demonstracja z powodu miesiąca bestialskiej wojny, którą Federacja Rosyjska wydała Ukrainie, a tym samym całej wolnej Europie.

Miniony miesiąc jest jednym z najczarniejszych w historii Rosji. Już nawet nie ma tu pomieszania dobrego i złego, o którym pisał Miłosz. Inwazja na Ukrainę to zło w najczystszej postaci – zło, którego nie równoważy żadna racja. Tak jednoznaczne opowiedzenie się po stronie zła znajduje jeden historyczny odpowiednik: w hitlerowskich Niemczech. Kultywujący wielką wojnę ojczyźnianą Rosjanie tak bardzo starali się sami siebie uświęcić, że jako społeczeństwo stracili elementarną umiejętność rozróżniania dobra i zła. Militaryzm, nacjonalizm i dyktatura doprowadziły ich państwo do popełnienia zbrodni.

W tych najczarniejszych czasach rozbłyska jednak iskierka nadziei. Pojawiają się ludzie niezwykle odważni, którzy ratują godność narodu rosyjskiego, wbrew wszechogarniającemu kultowi zła stając po stronie dobra. Wśród demonstrujących zobaczyłem wczoraj nieznane mi wcześniej biało-niebiesko-białe flagi: flagi Rosji pozbawione czerwonego koloru krwi. Niosły je Rosjanki protestujące przeciwko wojnie. Te młode dziewczyny będą kiedyś bohaterkami swojego narodu. Podobnie jak Sophie Scholl i jej Biała Róża, Rosjanki te oraz wielu innych Rosjan, takich jak Jelena Osipowa, starsza pani, która przeżyła blokadę Leningradu, a teraz wyszła samotnie na ulice Petersburga protestować przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę – wszyscy ci sprzeciwiający się wojnie, aresztowani i poniewierani dają nam świadectwo, że żaden naród nie jest skazany na zło, a opowiedzenie się po stronie dobra lub zła jest indywidualną decyzją każdego człowieka. Jako człowieka właśnie.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!