Bez światełka do nieba proszę! Felieton Joanny Hańderek (105)

Bez światełka do nieba proszę! Felieton Joanny Hańderek (105)

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jak zawsze działa. Styczeń należy do ludzi dobrej woli. Szkoda tylko, że wraca problem petard. Dlaczego pomagając, chcemy krzywdzić innych? Czas najwyższy, by wobec kryzysu klimatycznego i VI wielkiego wymierania zwierząt nasze działania nakierowane były nie tylko na ratowanie człowieka, ale i świata. Można zacząć od małych gestów i zmiany przyzwyczajeń – i o tym jest mój dzisiejszy felieton.

„O godzinie 20:00 w finałową niedzielę zapraszamy wszystkich do udziału w happeningu pt. «Światełko do Nieba». W tej jednej chwili prosimy wszystkich, którym bliskie są idee WOŚP, o wysłanie w stronę nieba, czyli w kierunku Dobrych Aniołów, światełka w postaci np. zapalonej zapałki, świeczki, pochodni czy sztucznych ogni”. To komunikat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (https://www.wosp.org.pl/final). Komunikat tragiczny.

Przerażające, jak bardzo zapominamy o innych, jak zamykamy się we własnych działaniach i potrzebach. A przecież można dawać radość i nadzieję, nikogo i niczego nie niszcząc. Sam Owsiak w zeszłym roku deklarował – choć z wielkimi oporami i żalem – że podczas finału WOŚP sztucznych ogni już nie będzie. Widać jednak, że nie do końca zrozumiał, o co chodzi. To, że Owsiak i stworzona przez niego organizacja chcą pomagać, wiemy wszyscy. To, że Orkiestra dokonuje cudów i daje wielu osobom szansę na wyzdrowienie, też jest oczywiste. Niejeden szpital zyskał dzięki temu specjalistyczny sprzęt i wsparcie. Uratowano niejednego pacjenta. Szkoda tylko, że to wielkie serce nie bije równie mocno dla ludzi i dla zwierząt.

Europosłanka Sylwia Spurek w mądrym apelu mówi o ludziach nadwrażliwych na dźwięk, o chorych, którym wybuchy petard przynoszą jedynie traumę. Mówi też o zwierzętach. Jest to bardzo ważny głos, w który wszyscy powinniśmy się wsłuchać. Zwierzęta pozaludzkie, mające słuch o wiele lepszy od naszego, wciąż nie doszły do siebie po eksplozji decybeli i kolorów w noc sylwestrową. Nadal są leczone z powodu kłopotów kardiologicznych albo poszukiwane przez zrozpaczonych ludzi, którym uciekły w panice. Zaraz po nocy sylwestrowej można było zobaczyć martwe ptaki, które w przerażeniu wpadły na przeszkody, straciły orientację, umarły w locie. Minęło zaledwie 29 dni, a my już chcemy fundować zwierzętom kolejne męczarnie.

Działanie dla dobra innych nie może się wiązać z krzywdą i wykluczaniem. Pomoc nie jest pomocą, kiedy jeden ją dostaje, a drugi cierpi. Rozumiem, że w zamyśle organizatorów WOŚP sztuczne ognie mają przyciągać uwagę (ale czy dotychczasowa uwaga nie wystarczy?), uhonorować wolontariuszy i zapewnić zabawę. Dlaczego jednak nie można tego zrobić bez fajerwerków? W wielu miastach „Światełko do Nieba” przypomni uchodźcom i uchodźczyniom z Ukrainy, czym jest kanonada i bombardowanie. Zwierzęta będą znowu czekać w przerażeniu na koniec swojego świata. Znowu zaśmiecimy środowisko niepotrzebnym świętowaniem.

Piękne idee potrzebują pięknej oprawy. Wygrać z sepsą można bez przegrywania sprawy ekologii i dobrostanu zwierząt. Międzynarodowa organizacja Food not Bombs (http://foodnotbombs.net/new_site/) od lat wspiera osoby w kryzysie bezdomności, m.in. poprzez regularnie przygotowywane dla nich wegańskie obiady – wegańskie właśnie dlatego, by pomagając jednym, nie krzywdzić drugich, by osoby w potrzebie wesprzeć bez mordowania i katowania zwierząt.

„Jak zwykle wspieram całą inicjatywę, ale też jak co roku apeluję, żeby nie strzelać, nie puszczać fajerwerków i petard. Uszanujmy potrzeby osób w spektrum autyzmu, z nadwrażliwością sensoryczną, osób starszych, a także zwierząt dzikich i domowych. Pamiętajmy również o uchodźcach i uchodźczyniach z Ukrainy, którym takie dźwięki mogą się kojarzyć z wojną”. Te słowa Sylwii Spurek najlepiej tłumaczą, jakim zagrożeniem może być zabawa nieodpowiedzialna, pomoc ślepa na czyjąś krzywdę. WOŚP to już tradycja, i to tradycja międzynarodowa, czas zatem, by jej działanie stało się holistyczne i obejmowało zmianę naszych negatywnych przyzwyczajeń. Można się bawić, można świętować i można pomagać bez szkody dla innych. Wystarczy tylko zrozumieć, co oznaczają niektóre nasze gesty.

Dzisiaj światełko do nieba nie jest nam potrzebne. Niepotrzebne są nam głośne i puste symbole. Dzisiaj, w dobie kryzysu klimatycznego i wielkiego wymierania zwierząt, potrzebna jest nam empatia. Skoro potrafimy się tak angażować w działania WOŚP, zapewne potrafimy też być współczujący i otwarci na bezbronność innych. Czas na krok kolejny: na empatię wobec świata i zwierząt pozaludzkich. Cały świat patrzy na WOŚP. Wiele osób uczy się empatii od tej właśnie organizacji, a to zobowiązuje do szczególnej uważności. Tej ekologicznej zwłaszcza.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!