Anatomia rozkładu. Felieton Joanny Hańderek (46)

Anatomia rozkładu. Felieton Joanny Hańderek (46)

W dzisiejszym felietonie piszę o wczorajszym zachowaniu marszałkini Sejmu i o anatomii rozkładu praworządności w naszym państwie. Nie jestem prawniczką, ale jako zwykła obywatelka widzę jedno: nonszalancję władzy wobec prawa i wobec człowieka. W zachowaniu marszałkini przerażające jest nie tylko to, z jakim spokojem łamie się prawo, ale i to, jak traktuje się nas wszystkich. To bardzo niebezpieczne połączenie, zwłaszcza w dniach, w których pełzająca dyktatura odbiera nam to, co najcenniejsze: szacunek do prawa i do Sejmu oraz wolność słowa.

Rok temu poseł Terlecki podszedł do marszałkini Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej i przekazał wiadomość: „Elżbieta, jest prośba od szefa, żeby zrobić przerwę, bo reasumpcję chyba trzeba będzie zrobić” (https://www.facebook.com/watch/?extid=SEO—-&v=972655386477291). Nagranie dostępne jest w sieci – kto nie pamięta, może sobie przypomnieć. Wyraźnie słychać słowa wypowiadane przez posła do marszałkini.

Od 2015 roku dzieje się coś złego. I nie chodzi teraz o sądy, szkolnictwo, ekonomię spod znaku „koryto+” ani „bo im się należało”. To, że nasze państwo jest rozkradane, przejadane, niszczone, wiemy przecież wszyscy. Wczorajsze zachowanie marszałkini w parlamencie pokazuje inny poważny problem: demontaż demokracji w samym jej sercu.

Czym jest parlament? To miejsce święte dla demokracji – miejsce, do którego trafiają ludzie z mandatem społecznego zaufania, nasi reprezentanci, by dla nas budować porządek i rzeczywistość instytucjonalną. PiS z Sejmu zrobiło dom gry, tanią tancbudę, w której można wrzeszczeć ordynarnie bez żadnego trybu, obrażać ludzi, obżerać się i pokazywać środkowy palec. Powiedzą Państwo, że to nie problem, że to tylko kwestia savoir-vivre. Otóż nie. To oznaki rozkładu. Wczorajsza reasumpcja pani Witek nie wzięła się z jej pomyłki, ale z konsekwentnego sprowadzania Sejmu do poziomu taniej spelunki, gdzie wszystko wolno.

To bolesny obraz naszego parlamentaryzmu, biorąc pod uwagę cały proces prowadzący do zmian zapoczątkowanych w 1989 roku i późniejsze prace. Jakiekolwiek były błędy lat 90., budowaliśmy wtedy demokrację, trwało wielkie konstruowanie przyszłości narodu. Wprawdzie zdarzały się egzotyczne momenty, na przykład pewna posłanka opowiadała, że lubi „seks jak owies”, ale nauka demokracji nie jest łatwa, więc na ławach sejmowych, w niejasnym zresztą państwie demokratycznym, niekoniecznie zasiadali ludzie zachowujący się parlamentarnie. Ważne było jedno: procedury, prawo oraz świadomość, że Sejm to miejsce wyjątkowe.

PiS działa jak buldożer i rozwala ten gmach zwany demokracją, zaczynając od jego serca, od Sejmu. Niewpuszczanie dziennikarzy, odgrodzenie budynku sejmowego barierkami i kordonem policji, próba wyrzucenia protestujących w Sejmie rodziców osób z niepełnosprawnością, a potem odseparowanie tych dzielnych ludzi kotarą od posłów i posłanek: to cała kampania demolowania instytucji, jaką jest parlament. W domu gry Jarosława ma nie być kamer, ma nie być przedstawicieli i przedstawicielek narodu, ma nie być rzetelnej merytorycznej dyskusji, tylko balanga na koszt narodu.

Marszałkini, czytając poprawki, a potem ustawę tak ważną dla Polskiej demokracji, dla WOLNOŚCI SŁOWA – świętej zasady demokratycznego funkcjonowania państwa – mamrotała słowa pod nosem. Niechlujnie wypowiedziane zdania, szybkie, niewyraźne czytanie ustaw i zarządzanie głosowania to kpina z sejmowej procedury. Marszałkini wiedziała, że łamie prawo (stąd zasłanianie się prawnikami, z którymi konsultowała sprawę), wiedziała też, że może lekceważyć ludzi siedzących nie tylko w ławach opozycji, ale również przed telewizorami. Zamiast precyzyjnych sformułowań, jakie powinny padać z jej ust, dostaliśmy pośpieszne mamrotanie pod nosem. To inna forma pokazania środkowego palca, podobnie zresztą jak zwolnienie ministra ustami rzecznika rządu na konferencji prasowej. Polski Sejm został opanowany przez chamstwo dyktatury, która na każdym kroku daje do zrozumienia, że kto rządzi, może wszystko. Buta, pycha, arogancja.
Drobne gesty mają znaczenie. „Dziękuję”, „proszę”, „przepraszam”: rodzice uczą nas tych słów nie bez przyczyny. Dzięki gestom codzienności możemy wchodzić w reakcje społeczne, budować relacje. W Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej normą stało się brutalne przerywanie posłom i posłankom opozycji, wyśmiewanie przeciwników politycznych, a uwagi typu „to śmierdzi” kierowane do drugiego człowieka nie budzą już ani przerażenia, ani zgorszenia. Przyzwyczajenie do chamstwa i nonszalancji otwiera drzwi do brutalnego traktowania innych. Prawna demolka, przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, sądów, nagonka na sędziów, którzy stają w obronie prawa i konstytucji, to nasilające się objawy rozkładu. Reasumpcja pani Witek jest sygnałem dla nas wszystkich: ma być tak, jak szef domu gry sobie zażyczy. To, że reasumpcja – jak wszystko w Sejmie – ma swoje prawne uwarunkowania, nie obchodzi marszałkini, podobnie jak nie obchodzi jej całe prawo.

Wczoraj przegłosowano lex anty-TVN. To haniebny czyn partii rządzącej i klęska demokracji. Sposób procedowania tej hańby ukazuje mechanizm rozkładu toczącego polski parlament. Jest to równie przykre i upokarzające dla nas wszystkich jak sama ustawa.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!